Literatura

u schyłku dnia (wiersz)

Jaro

już późno nastała jesień
skrada się na przedmieściach
 w pobliskim stawie woda mętna

 

spojrzenia spod powiek w amoku 
blisko sklepu 
w dłoni jak kamień zielony
butelka prawie pusta
jak słowa w ich ustach

 

na drzewie liść drzemie 
szary blask cienie 
zmierzcha ma się do snu

 

życie marne biedne ale wieczne
słowa na pożegnanie bez nadmiaru życzeń
co ma być to będzie
obyś wrócił po kolędzie

 

smutny obraz za szkłem 
w kieliszku w kilku kroplach

na dnie zamykam rozdział
zanurzam palec sumuje kilka dat


kreski wyryte w futrynie 
już czas
zakręcam krótkim łykiem 
marszczę w grymasie twarz

 

jutro nie nadejdzie 
kilka zmian w życiorysie 


tęsknoty po kieszeniach monet brak
w oknie stróż straszy noc

 

urywa się film znikł prysł jak wyprysk 
budzę się w ramionach
blisko tylko ciebie być

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 17 lutego 2016 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca