powróceni, wylądowani i odwróceni (wiersz)
Mi Lo
zakaz palenia. na tarasie widokowym snują się gawędy,
rozmowy niezbyt kontrolowane. o tym, co warto przytulić
niemal za darmo. za oknem lunatykują bracia w wierze.
ucharakteryzowani na nowoczesnych europejczyków
zadają sobie daremny trud wtopienia w barwny tłum.
a tam wężyki niewymowne prawdziwych tupolaków,
czyli poloneza czar. jacyś tacy, zbyt kolorowi zbliżają się
do bramy.
nie wolno palić, więc pchają swoje wózki bagażowe
przez strefę wolnocłową śniąc o niebieskich migdałach.
obudzą się obsmarowani przez sąsiadów z foteli po prawicy.
z cudzymi dziećmi na ręku i garścią plotek wypuszczonych samopas.
nad wyraz dantejskie sceny w drodze z ziemi wybranej i słowa gładkie,
jak tyłek koleżanki z biura, jedynie podteksty walą po twarzy na odlew.
coś boli i będzie boleć, dopóki cała prawda nie popłynie z głośników
nad głową.
nadal nie wolno palić, ale można klaskać. wylądowani na spieczonej ziemi
przybysze mierzą innych swoja miarą, a może tylko nie przykładali się
do nauki i wydziwiają. ile bzdur mogą wypluć usta? coś się przyczaiło,
coś czyha u bram. a nad nami niebo nie skąpi dobrodziejstw
szaleństwa. pierwsze objawy za chwilę
przesłonią słońce.
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
(...) Podniosłem, lecz nie dał znaku życia...
"nadal nie wolno palić, ale można klaskać." - niewielu potrafi tak wpleść elementy komiczno-ironiczne
Naprawdę miło poczytać
za krytyczne oceny również :-)
Jak mawia Marek - następną razą...