Literatura

nie wiem panie fish głowę mi ścięły marzenia (...) (wiersz)

Arkadiusz R. Skowron

nie wiem panie fish głowę mi ścięły marzenia i wciąż się piszę na brudno

 

--------------------
Do you realise? Do you realise?
Do you realise, this world is totally fugazi

(Marillion Fugazi)
-----------------------------
 
 

nie wiem panie fish choć jestem spod ryb 
mejbi jest raczej bez ikry więc możemy sobie
tak popieprzyć mniej lub bardziej melodyjnie pewni
że z tego nie wyjdzie nic poza
ewentualnością gówna 
a to już coś nie

nie wiem panie fish nie zdaję sobie sprawy w moim kraju
ryby są dobrą zagrychą zakąską
 potem się wygryzają kąsają
karpikiem serdecznym od święta a potem w zadziwieniu
wracają do rzeczy i rzeczek
i płyną a właściwie to po nich spływa i po mnie nie wiem
gdzie są poeci i prorocy w księgach w pamięci u nas był jeden taki

mIłosz co to się zarzekał że poeta pamięta wiec należy nie być
bezpiecznym ale sam wyemigrował i wrócił na koniec 

a poeci i prorocy są pośrednio
w liście dań nie pamiętasz jonasza 
ja też nie bardzo
 musiałem

widać go nieraz wyrzygać a i tak potem zmywało mnie w inne kierunki
może więc jest tak że z powodu tego co połknięte
i potem wydalone wyczkane stajemy się tym co na jelitach 
miało zalegać albo w podgardlu
 nie wiem panie fish świat mnie mnie

i wykręca jestem 
jak szprotka w puszce 
długo nieotwierana śmierdzę
nie psuję się od głowy 
bo już dawno stracona wielokrotnie 
poszła fama że tu trzeba szerszać jakiejś la-fam 
niekoniecznie fatal 
ogon
mam tylko pozorny i daje się odczuć 
gdy tygodniowe skarpety na stopach zetkną się pięta w piętę 
po wyskoku z butów 
spoko wisi mi to i spływa nie

z powodu pięt ni achillesa ni oj-duposa w tragedii kompleksów
nie będę przywoływał macierzą
 niestety
choć mam śpiew syreni to nie ta płeć i nie ten mit dobrze 
bo nie mam ochoty

być bardziej popieprzony niż bywam zresztą 
jak tu żyć gdy łuski do pasa sezonowa łuszczyca
tu wystarczająca zmiana skóry 
przychodzi dopadnie poswędzi wymusi smarowanie 
i drapanie i potem niknie i wystarcza mi 
własne przyrodzenie
 bym się nie zapamiętał i drapał poeta 

nie pamięta ciągle usiłuje sobie przypomnieć
 i tu jest ryzyko
większe tu jest groza bo gdy się odwpływi to lepiej wiać
w przeciwnym kierunku niż wiatry puszczane od niniwy 

udawać średnicę bo taki świat
że szans na przekątną żadnych 

chyba że ktoś globalną kulę 
w łeb wpisze

albo w sześcian by można było nawiązać 
do kostki rubika rubikonu
i cezara
 idy i idee brzmią podobnie

nikt nie słucha albo mało kto ale ostrzą sobie sztućce bo jak nie 
na nóż to na widelec coś zawsze może się nadziać re-publika 
marzeń z karty dań
 bo u nas panie fish chyba nastał jeden wielki 
mentalny marzec po spożyciu
 koty

drą ryje na okrągło pieprząc się pod oknem koty 
na zdjęciach są modne ostatnio i darcie kotów między sobą 
mają ludzkie twarze ale nic z szagala takie stosunki 
ponoć bezpieczne bo dzieci z tego ni chuja 

uświadczysz ale dziecinady i owszem
 wielu się pcha 
do nadgryzania vagin wierząc w dentatyzm czasem 
własnych szukają i ostrzą sobie zęby dentystek pięknych
coraz więcej tylko brać

nogi za pas i rozkładać
 fitnesik joga pozwalają się rozciągnąć
do granic kręgosłupy się nie łamią ni moralne ni oralne taka rozpłeć 
niemaskowana ślimaka 
powolni uznali za rybę więc co się dziwić

że się potem okoci stare i znane
 aż nowe pojęcie europa wzięta 
przez gromowłądcę z byka wypierdzi sobie mitem z siebie
stara krowa kochana po grecku chłopcodziewczę nowej ery
rozpłeć z ciągłą ochotą na kociokwik
 nie wiem panie fish

co mi koty winne w moim kraju 
ciągle się dochodzą o dług zaciągnięty w magdalence 
przy ćwiartkach i połówkach ćwierć wieku temu unikam ich 
z racji tego żem spod ryb i jakoś nie chcę być połknięty 
jak zakąska przez chwilowe grube fiszki ciągle zmieniam kanał 

w który jestem wpuszczany ciągle się zakładam i nie wiem 
ile jeszcze mam mieć supełków na chusteczkach i zakładek
i rogów przyprawianych strona po stronie
 to zdradza że nie wiem

nie wiem gdzie są poeci chyba się zapamiętali na paszczach 
uprawiają mording łoking 
taki spacer od ryja do ryja czasem 
wykrzywionego czasem na krzywy ryj gruba ryba chwili 

gdy przy niej pokwilisz choćby lokalna z chęcią cię weźmie 
do ławicy swej i przygarnie i przeleci 
a potem przyzna dotację będzie słodka fotka

utrwalenie w książce twarzy 
a mnie przyjdzie tęsknić
za cukierkami z dzieciństwa nie wiesz panie fish 
co to były mordoklejki
 cóż sam sobie usiłuję przypomnieć

by zamilknąć w zapamiętania bo wtedy cichnę z groźną miną
na pokaz czasem umalowaną jak dżoker morda się klei 
mdłym smakiem bo sens już się zupełnie przylepił gdzie indziej nie 

nie sklei się nam panie fish ta rozmowa
bo ja po prostu nie wiem na krzywy ryj biorę nieporadność 
chciałoby się spytać 

gdzie się odizolowała 
moja ostatnia wypita wódka
 nie usiłuję sobie przypomnieć 
bo to jednak za mną 
lata widzeń i złudzeń

zupełnie by mi się popieprzyło ostatnie kilkanaście lat 
suchego pyska byłoby groźnie jedna wielka padaczka 
która jednak nie wstrząsnęłaby światem 
trzęsącym się 

zataczającym pomimo tego pomimo mnie
w żadną figurę tego i tamtego świata
nie dałoby się wpisać raczej ja od tyłu 
zostałbym uraczony wypisaniem w to 
czego nie wiem 
to pamięci nie dotyczy

nie wiem panie fish jakie wyjście ty chyba sam wiesz
że dżenesis był przed tobą ten z piotrem co był daleki
od apostolstwa bo był gabrielem tylko z nazwiska

zwiastował jedynie farbą na twarzy i pełnym głosem
apogeum osiągając poza wyjściem ostatnim kuszeniu 
symbolika rybia tylko na moment straciła głowę moja 
się dawno temu oddaliła od korpusu i spokojnie 

spokojnie 

odpuszczę sobie aluzję do holofernesa a i sushi dam spokój 
bo łeb pęka i naprawdę 
mógłby się dopsuć perspektywą japońskiej katany 
pod pępkiem na amen

spokojnie spokojnie pozwolę się 
przytoczyć z zatoczenia i lania wody 
z tam ku powrotom

do amen 

nie ujętego w papierze
któremu chciałem zawsze przeczyć
którego zawsze chciałem nie wiedzieć

nie wiedzieć czemu

panie fish idę 
się zasłuchać
w gregoriański chorał 

bo po cichu łuskając opuszki na palcach
biorąc na ząb własną tożsamość z odcisków wierzę

że choć nie dostanę nowej skóry
ale przynajmniej znaczenia mi się zwrócą 
na właściwe miejsca 

wrócą choćby tylko 
na moją ostatnią chwilę
przyznania racji
najważniejszemu z rybołowów

tak ludzkiemu że aż nie ma siły innej jak tylko 
zaufać mu w końcu na słowo dane 
choćby nadzieją na ostatnie ufff
wypowiedziane z dziecinną szczerością

nim kurtyna na amen mnie zwinie
do kupy
 

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
silva 13 pazdziernika 2016, 16:28
Ale się rozgadałeś, jednak jest to uzasadnione. Podobają mi się wycieczki intertekstualne, liczne odniesienia literackie czy biblijne, drażni trochę mieszanie stylów: trywialne- wzniosłe. Bardzo ciekawie uprawiasz ekwilibrystykę słowną typu: chciałbym nie wiedzieć nie wiedzieć czemu. Wiele pojemnych fraz, z których wybieram:
chyba że ktoś globalną kulę
w łeb wpisze

albo w sześcian by można było nawiązać
do kostki rubika rubikonu
i cezara idy i idee brzmią podobnie.

Czy możesz czymś uzasadnić przesunięcie w prawo? Tylko po to, żeby było inaczej? Tak czyta się gorzej.

Puentę bym wymieniła, na jakąś fiszowatą. Pozdrawiam.
Dhervhel 4 grudnia 2016, 22:31
This poem is totally fugazi!
Usunięto 1 komentarz
przysłano: 13 pazdziernika 2016 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca