Literatura

ciężar wspólnoty (wiersz)

Jacek JacoM Michalski

coś nad nami zawisło

tak znajome jak zapomniane

na skrzyżowaniach nerwów

przeczucia plotą węzły

krzyk wzbiera milczeniem

pewnie wybuchnie za późno

by ostrzec nas przed sobą

 

zagubieni w milionach dróg

by być bliżej budujemy nowe  

oplatamy słowami przepaści

mimo że nici nie uniosą kroków

ze złudzeń stawiamy domy

zastępując wnętrza murami

muzyka z łupiny orzecha

nie uwolni nikogo

przed ziemią cmentarzy

 

pięść światła zaciśnięta

choć nas więcej i więcej

to coraz mniej w sobie

najgęstszy las z miliona pni

jak jedno drzewo liśćmi igieł 

tnie do kości każdy pęd

szukający własnego skrawka

- słońca

 

do pojedynczości daleko

im bardziej jej pragniemy

tym więcej się boimy

stanąć samemu naprzeciw

jakby był jakikolwiek

- wybór


słaby 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Zapomniana Szanta
Zapomniana Szanta 28 listopada 2016, 13:17
za trudny
Ja Jakoby
Ja Jakoby 28 listopada 2016, 23:22
Po pierwszym czytaniu wiersz wydaje się być strasznie napompowany, trochę patetyczny, kapie z niego podniosły ton. Oczywiści, to nie musi być od razu wada wiersza. Dla mnie jest przeładowany metaforami, czuje się tutaj nie tylko „ciężar wspólnoty”, ale przede wszystkim ciężar samej formy wiersza.

Są miejsca mało oryginalne, są też banalne, są też niezrozumiałe, które nie wiem z czego wynikają. Może z literówek, a może – i to pewnie jest prawdą – z mojego ograniczenia. Np. taki fragment:
„muzyka z łupiny orzecha
nie uwolni nikogo
przed ziemia cmentarzy”

Proszę mnie zganić, jeśli manipuluję i wyrywam z kontekstu. Nie wiem, co to jest „przed ziemia cmentarzy”. Może chodzi o „ziemię cmentarzy”, przed którą nie uwolni nas (nawet) muzyka z łupiny orzecha. Jeśli tak, to nie „ziemia” tylko „ziemią” (literówka). Niewykluczone, że chodzi o „przedziemię”, czyli coś co jeszcze ziemią cmentarną nie jest, ale jest blisko tej ziemi, na razie jeszcze poza cmentarzem i śmiercią. Tak rozumując, mielibyśmy do czynienia z neologizmem i ja napisałbym go łącznie (przedziemia). Ale się na tym nie znam, więc tylko snuję czytelnicze sugestie.

Inną jeszcze kwestią jest odczytanie „łupiny orzecha”. Przypominają mi się wiersze wojenne Baczyńskiego („niebo złote ci otworzę”), w których znajduje się taki fragment (cytuję z pamięci) - „jak ogromny dźwięków orzech, który pęknie aby żyć”. Czytam zatem ten fragment jako odniesienie do Baczyńskiego, bardzo zresztą ładne, pasujące do treści wiersza.

Inny fragment:
„oplatamy słowami przepaści
mimo że nici nie uniosą kroków”.

Mogę sobie wyobrazić „oplatanie słowami”. Taka metafora. Ok. Ale może powinienem słowa łączyć z przepaścią i potraktować złożenie dwóch wyrazów jako metaforę dopełniaczową „słowa przepaści”. Też może być, czemu nie. Jednak bardzo ryzykowne to jest i pewnie nie o to chodzi. Czytam więc następny wers i aż chciałoby się (mówię o sobie) przeczytać ten fragment w ten sposób:
„oplatamy [czym] słowami [kogo, co?) przepaście
mimo że nici [jak rozumiem, chodzi o te nasze oploty] nie uniosą kroków”.
Jeśli czasownik „oplatać” wymaga dopełniacza, a nie biernika, to jest chyba ok. Ale… znowu powtórzę – nie znam się.

Można tak analizować wers po wersie, ale chyba to nudne jest.
Powiem jeszcze o banalnym fragmencie, trochę zużytym:
„zagubieni w milionach dróg
by być bliżej budujemy nowe”.
Ja rozumiem, że to ładnie prowadzi do stwierdzenia, że budując kolejną drogę, po to, by się zbliżyć, zwiększamy milion o jeden, w ten sposób zwiększamy jeszcze bardziej nasze zagubienie (błędne koła). Jako środek artystycznego wyrazu strasznie to zużyte jest, moim zdaniem.
Zużyte są również wariacje słowne ze zbiorem: krzyk, milczenie, cisza, wzbierać, głuchy,…
Tutaj mamy „krzyk wzbiera milczeniem”. Efektowne to może kiedyś było, dzisiaj już tylko śmieszy (mnie). Jest jedną z wariacji wymienionych wyżej słów. W atmosferze przeczucia, nieznośnego oczekiwania, napięcia jeszcze nie mamy do czynienia z krzykiem, ale on już jest, już prawie go słychać, wzbiera (kontrastującym milczeniem). Można powiedzieć – milczenie krzyczy… Itp.

Jeszcze „pięść światła” jest bardzo ryzykowna. I „do pojedynczości” w ostatniej strofie, mnie osobiście razi.

Ogólnie rzecz ujmując – ciężki, przeładowany metaforycznie.

Pozdrawiam.
przysłano: 28 listopada 2016 (historia)

Inne teksty autora

padłe szczury
Jacek JacoM Michalski
pchły i bierki
Jacek JacoM Michalski
skraje
Jacek JacoM Michalski
irokez
Jacek JacoM Michalski
za dymka
Jacek JacoM Michalski
lobektomia
Jacek JacoM Michalski
Żuławy
Jacek JacoM Michalski
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca