Literatura

Zwiędły liść z moimi oczami (wiersz)

Ir

 


 

 

 

 

nie mam czasu
nie mogę pożyczyć go od jutrzejszych godzin
tu i teraz topnieję
nie dopisuję się do paragonu dnia a życie
schodzi z tarczy nieświadome powrotu

 

szpital
podpieram ciało na chudych rękach pomarszczonych
jak krepina z zeszłorocznego karnawału
mam wrażenie że każde ukłucie spowoduje oddarcie
kawałka skóry niczym pakowego papieru osłaniającego
włókniste ciało zwiążą sznurkiem by nie rozpadło się w trakcie

albo będę jeszcze człowiekiem albo
już tylko pakunkiem bez prawa głosu

 

przeznaczenie krąży jak obłok szerszeni
ma ochotę mnie wchłonąć


przysłano: 9 pazdziernika 2017 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca