Ferdek (wiersz)
białoczarny
impulsywne przerzucając z boku na bok
jeszcze ospałe ciało
błądzę myślami o lękach
co z pozostałości ubiegłego wieczoru wietrzały
po cichu zaparzę mocno fusiastą kawę
i w tempie ekstra mocnych dwóch fajek
spożyję ją
witając opadającą listopadową mgłę
w sąsiedztwie smukłych tui
próbuję nakreślić daremnie utopijny plan
nadciągającego
słonecznego dnia
może to dzisiaj zakocham się bez opamiętania
a może powiększy się tylko
aerodynamiczne zagłębienie w sofie
niczego sobie
1 głos
przysłano:
15 listopada 2017
(historia)
przysłał
Robert noszczyk –
15 listopada 2017, 17:21
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się