Literatura

*** (Uwielbiam te chwile) (wiersz)

introwertyczka

Uwielbiam te chwile — chwilę po deszczu
gdy oddychające jeszcze wodą chodniki
toną w dżdżystym tle
wzbraniającym się przed światłem
które wychodzi, bo musi
— zobowiązane przez ludową mądrość.


Nie wierz
jeśli powiedzą ci, że asfalt czuje.


niczego sobie 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
M.
M. 28 marca 2009, 18:49
Mam wrażenie, że bardzo ryzykuję moje dobre imię publikacją tego wiersza, bo sama nie jestem do niego przekonana, ale skoro tu takie fajne rady dają... ;)
Jacek
Jacek 29 marca 2009, 14:54
No dają, dają :D staramy się :D wiesz, skrzynka piwa i będziemy kwita :D A tak nawiązując, to smarujemy ...;]

Ja bym wywalił, ze względów estetycznych, wielkie litery z początków wersów. ale wiesz, to ja.

'chwilę po deszczu
Chwile zwycięzców'- tu mi nie pasuje. Zobacz. Po deszczu peel uwielbia wiele chwil,a zwycięzców tylko jedną tak?

'Słotnych wichrów, burz i niepogody'- słotne wichry...nie zestawiłbym tych dwóch wyrazów. Słota mi się zbyt jesiennie kojarzy, poza tym stwarza to wrażenie siłowości. To dość ekwilibrystyczne zestawienie. Poza tym ta niepogoda zbędna...Wiesz, masz wiatr, burzę, to wiadomo, że ślicznego słonka nie ma nie?

"Gdy słońce spija połysk
Z oddychających jeszcze wodą chodników"- personifikacja chodnika jest ok. To rozumiem. Uwielbia peel : ) Good : )

"Swobodnie wtapianych w dżdżyste tło"- 'dżdżu krople padają i tłuką w me okno...."tak mi się skojarzyło. Dziwne to. Taka enumeracja brzydka się robi, złożoność, która kontrastuje niepotrzebnie z tekstem dość prostym, ze względu na formę.

"Tak bardzo wzbraniających się przed światłem"- dale. Się ciągnie za długo. W przypadku tak krótkiego tekstu, nie powinno być sytuacji, gdzie jedna forma zdominowała całość.
Zbędne 'tak'. Poza tym słówko 'bardzo' to takie wiesz, ubogie rzekłbym ;]

'Które wychodzi, bo musi'- Czyli, że ironia byłą wcześniej? No na to wychodzi. Poza tym to jest taki związek wyrazowy stały i to słońce wychodzi. Przeszkadza mi to, bo zobacz. Nie napisałaś tegow konwencji zabawy słowem ani nic w tym stylu, wobec czego się zbędnie wyróżnia to.

'zobowiązane przez ludową mądrość.'- po coż te myślniki? Oddzielny wers wystarczy. I nie rozumiem zupełnie warstwy znaczeniowej tego.

Zakończenie bardzo dobre. Zaskakujące.

Ogólnie jest tu, jak an moje, masa rzeczy do poprawienia.

To obsmarowałem ;]

Pozdrawiam : )
M.
M. 29 marca 2009, 15:25
O rany!
Czy nikt, naprawdę nikt, nie dostrzega nawiązana w drugim i trzecim wersie do "Sonetu szalonego" Staffa? No błagam Was! ;)

"Uwielbiam te chwile — chwilę po deszczu", czyli chwile, które są kilka chwil po deszczu. W drugim wypadku chwila jest jednostką czasu. A dalej już znów nie. Hmmm... Czyżbym za bardzo namieszała? A myślałam że to jest proste do zrozumienia. ;) Niezbadane są umysły ludzkie.

Nie bardzo rozumiem co masz na myśli przez "enumerację". Z tego wiersz ze światłem "tak bardzo" już poleciało, też mi tam nie pasowało.

Te duże litery zaraz poprawię, tylko pomyślę jak.

Co do zakończenia pierwszej strofy: to, że "wychodzi, bo musi — zobowiązane przez ludową mądrość" to jest skutek mojego skojarzenia z powiedzeniem, że po deszczu zawsze wychodzi słońce.
Jacek
Jacek 29 marca 2009, 15:33
Usprawiedliwionaś : ) A enumeracja....Bo wiersz ten to taka wyliczanka w dużym stopniu po mojemu.
M.
M. 29 marca 2009, 15:54
A, rozumiem.
To spróbuję przebudować jakoś ten fragment.
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 31 marca 2009, 10:25
Masz zbyt dużą skłonność do szukania metafor i wydziwiania nimi wiersza. "Słońce spija połysk" - takie trochę to niezgodne z duchem epoki. Wykreśliłbym to całkowicie, nie animizował słońca, a zastosował inny środek stylistyczny, niecharakteryzujący niepotrzebnie. Co do reszty, jestem kontent.
M.
M. 31 marca 2009, 18:12
Hmmm,
chyba masz rację. To znaczy, niepotrzebnie chciałabym uczynić przez te metafory wiersz jeszcze bardziej poetyckim, tak coś mi się wydaje. Sądząc po ilości Barańczaka i Białoszewskiego jakich czytam celem prezentacji maturalnej, to ma szanse się zmienić.
Ale czekaj — spijające słońce Tobie nie podchodzi, a oddychające chodniki już tak? To w takim razie chyba nie rozumiem kryterium...
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 31 marca 2009, 20:33
No, Barańczak to już krok w odpowiednią stronę. Daję ci słowo, że nie ma takiej mowy, która by wyraziła Twoje szybkie kojarzenie, a co za tym idzie - postępy. ; )

Te chodniki oddychają wodą, więc ma to cel - kałuża, może gdzieś tam w tle deszcz; poza tym później jest o tym żyjącym asfalcie (że nieprawdą to jest) - a więc ta woda skupia się na czymś, ma coś do przekazania. Przynajmniej jeszcze rano tak to sobie wyobrażałem.
M.
M. 31 marca 2009, 20:41
O rany, potraktuję to wszystko jako komplement. To pierwsze wszystko, znaczy.

No tak. Czyli jednak logicznie — najgorsze są metafory bezsensowne. Ale tak. Dobrześ sobie to wyobrażał.
Zastanawiam się nad: spija » skrada/kradnie/podkrada
estel
estel 31 marca 2009, 21:30
Barańczak leżący w interesie - to się musi dobrze skończyć.

Tekstu co do.
"Uwielbiam te chwile — chwilę po deszczu
Chwile zwycięzców" - myślę, że nie trzeba wielką literą wersu zaczynać? Poza tym to najmocniejsze słowa tego wiersza - dźwięczą w subtelnym rymie i całkowicie uzasadniają uwielbienie.
"Włóczęga, król gościńców, pijak słońca wieczny,
Zwycięzca słotnych wichrów, burz i niepogody, " to słowa Staffa, dlatego proponowałabym je w kursywę.
Później dość zręcznie manewrujesz słowem, fakt - słońce spija - to trochę nadużycie, bo o ile wchłaniające wodę chodniki są jak najbardziej możliwe do zwizualizowania i urzeczywistnienia, tak sprowadzenie słońca do spijania - no sama powiedz.
oddychających, wtapianych, wzbraniających - unikaj takiego nagromadzenia słów czynnościowych, paskudnie zaburzają płynność wiersza.
"które wychodzi, bo musi
— zobowiązane przez ludową mądrość." - tak, to ciekawe wyjaśnienie i nawiązanie i od razu związanie z puentą - już wiemy, że ci oni to ci głoszący stare prawdy. I kolejny powrót, tym razem nie taki bezpośredni do Staffa (Niewierny wszystkim prawdom i sam z sobą sprzeczny.)
Widzę, że chętnie współpracujesz, jestem za.
Pozdrawiam lokalnie. :)
M.
M. 31 marca 2009, 23:38
O rany, dziekuję za taką recenzję.
Ja jeszcze się dwie, trzy noce prześpię z tym wierszem, bo zamęt ostatnich dni sprawił, że niestety nie wiersze mi były w głowie, ale trzeba będzie nadrobić.
Zapewne usunięcie imiesłowów zaskutkuje rozmnożeniem strof przez podział, ale chcę to zrobić ładnie, więc jeszcze poczekam, aż coś pewnego mi wpadnie do głowy.

Zastanawiam się czy z kursywą nie będzie zbyt oczywiście, bo i też ten splot nie jest taki oczywisty (przerzutnia z poprzedzającym wierszem, ale też taka "nie do końca" ^^).

A co myślicie o słońcu kradnącym blask? Bo ja nie jestem jakoś bardzo przekonana i szukam dalej. ;)

No i — chętnię współpracuję, bo jak już powiedziałam, jest to naprawdę rozsądne miejsce, a krytyka jest naprawdę, naprawdę przemyślana, więc uważam, że poprawiając wiersze według Waszych porad mogę rozwinąć i siebie i je. :)
Michał Domagalski
Michał Domagalski 31 marca 2009, 23:48
Pomiędzy frazami o słońcu i o chodnikach zachodzi różnica bardzo intuicyjna, którą można spróbować uzasadnić "zatuptaniem" słońca. Szczególnie w kontekstach metaforycznych. Oddychające chodniki o wiele bardziej udane. Ale, gdy przypomnieć sobie Różewicza piszącym (w ramach swoistego zakładu) o księżycu, to czemu nie. Choć chyba jednak tu "słońce" mniej wyłamuje się ze schematu.

Mimo to reszta przeważa na tak.
M.
M. 31 marca 2009, 23:58
Słońce przychodzi (i odchodzi i znowu wraca), a potem spija połysk pożera chodniki ]:->
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 1 kwietnia 2009, 10:12
Nie antropomorfizowałbym Słońca. Niech Słońce będzie Słońcem będzie Słońcem będzie Słońcem. ; )
M.
M. 1 kwietnia 2009, 16:53
"gdy oddychające jeszcze wodą chodniki
toną w dżdżystym tle
wzbraniającym się przed światłem
które wychodzi, bo musi
— zobowiązane przez ludową mądrość."

Co powiedzie na taką wersję?
M.
M. 1 kwietnia 2009, 17:41
Hm, nie. Wcale mi się nie podoba, że ten wiersz został opublikowany, bo teraz nie mogę go zmienić. Jeno usunąć i wrzucić na nowo.
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 1 kwietnia 2009, 20:40
To przez czyjąś nieuwagę. Sprawię tej osobie lańsko.
Jak chcesz coś poprawić, wklej w komentarz i to zmienię. A ta wersja, którą przedstawiłaś w poprzedniem komentarzu jest dla mię przyswajalna.
M.
M. 1 kwietnia 2009, 20:49
To gdybym mogła prosić... ;) Mnie też się jakoś bardziej podoba, chociaż ten wiersz chyba mnie nigdy do siebie nie przekona (może jest za bardzo rozmemłany po prostu?).

Ano i od razu namawiam do zbesztania kolejnego wytworu (wystawionego świeżo po napisaniu właściwie).
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 2 kwietnia 2009, 10:15
Tak to ma wyglądać? : )
estel
estel 2 kwietnia 2009, 11:20
Przepraszam, zapędziłam się. Lańsko dostałam, się nie powtórzy. :)
M.
M. 2 kwietnia 2009, 15:58
Dokładnie tak ma to wyglądać:

Uwielbiam te chwile — chwilę po deszczu
chwile zwycięzców
słotnych wichrów burz i niepogody
gdy oddychające jeszcze wodą chodniki
toną w dżdżystym tle
wzbraniającym się przed światłem
które wychodzi, bo musi
                 — zobowiązane przez ludową mądrość.

Nie wierz
jeśli powiedzą ci, że asfalt czuje.


Estel, nieee ma sprawy, przynajmniej mogłam przetestować życzliwość zebranych ;)
Usunięto 3 komentarze
przysłano: 28 marca 2009 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca