"Epilog" (wiersz klasyka)
Charles Baudelaire
Z sercem pełnym radości wszedłem na wzniesienie,
Skąd widać miasto w jego rozległości całej,
Szpital, lunapark, czyściec, piekło i więzienie,
Gdzie wszystkie potworności jak kwiat wybujały,
Ty wiesz, patronie mojego strapienia, Szatanie,
Że oczy me łez pustych wylewać nie chciały,
Lecz jak stary rozpustnik, potwornym kochaniem
Chciałem się upić w starej gamratki ramionach.
Jej czar piekielny odmładza mnie nieprzerwanie.
Ty, co śpisz jeszcze, w płótna świtu otulona,
Ciężka, kaszląca, albo pyszna w lamowanych
Szczerozłotem mrocznego wieczoru zasłonach.
Kocham cię, o, stolicy hańby! Kurtyzany,
Bandyci, często ofiarujecie rozkosze,
Których smak jest grubiańskim profanom nie znany.
tłum. Mieczysław Jastrun
przysłano:
5 marca 2010