Damage (wiersz)
AandT
o trzeciej nad ranem budzi mnie twój lęk
po drugiej stronie miasta
zabrnąłeś daleko
nie śpisz
żona ma kochanka
wsłuchuję się w słowa i udaję, że rozumiem
zaspany pozwalam
i krawędzią nagości wślizgujesz się w moje usta
nasza przejściowa ekstaza
tyle ci wystarcza
i subsydiowana bliskość
w budowaniu której pomaga mi dodatnie saldo
radość chwili wędruje z tobą pod prysznic o szóstej nad ranem
odbieram kolejny telefon i kiedy wycierasz się
moim ręcznikiem zaczyna padać
rozbijam się w kropli deszczu za szybko
pomaga
gdy wychodząc ocierasz się o mój policzek
wyobrażam sobie cokolwiek
i już nie pragnę
czekanie
popołudniem
kolejny mężczyzna rozbiera się do naga
patrzę za okno
szepcze, że tęsknił i myślał o mnie
banał
na jeden moment, gdy posiadam go na własność
wchłaniam w siebie jego odświętne poczucie
bezpieczeństwa
słysząc współbicie serc
przestaję odczuwać a wtedy ...
Smieję się
Wstaję
Biegnę
Najdroższa ...
znów jestem z Tobą ...
boli
już nie przywrócę błękitu Niebu
w świetle nocnej lampki wypalam papierosa
patrzę na twoją twarz wtuloną w moją poduszkę
rzeczywistość
za mało
świat nie staje w miejscu
po drugiej stronie miasta
zabrnąłeś daleko
nie śpisz
żona ma kochanka
wsłuchuję się w słowa i udaję, że rozumiem
zaspany pozwalam
i krawędzią nagości wślizgujesz się w moje usta
nasza przejściowa ekstaza
tyle ci wystarcza
i subsydiowana bliskość
w budowaniu której pomaga mi dodatnie saldo
radość chwili wędruje z tobą pod prysznic o szóstej nad ranem
odbieram kolejny telefon i kiedy wycierasz się
moim ręcznikiem zaczyna padać
rozbijam się w kropli deszczu za szybko
pomaga
gdy wychodząc ocierasz się o mój policzek
wyobrażam sobie cokolwiek
i już nie pragnę
czekanie
popołudniem
kolejny mężczyzna rozbiera się do naga
patrzę za okno
szepcze, że tęsknił i myślał o mnie
banał
na jeden moment, gdy posiadam go na własność
wchłaniam w siebie jego odświętne poczucie
bezpieczeństwa
słysząc współbicie serc
przestaję odczuwać a wtedy ...
Smieję się
Wstaję
Biegnę
Najdroższa ...
znów jestem z Tobą ...
boli
już nie przywrócę błękitu Niebu
w świetle nocnej lampki wypalam papierosa
patrzę na twoją twarz wtuloną w moją poduszkę
rzeczywistość
za mało
świat nie staje w miejscu
niczego sobie
23 głosy
przysłano:
16 kwietnia 2002
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Niech moc pawiana będzie z wami!
dziekuje za to co napisales.
po to pisze - by ktos kto czyta odnajdywal emocje a moze sie nawet wzruszal.
wiem ze ten typ poezji szczery i osobisty i czasem nielatwy w odbiorze nie cieszy sie duza popularnoscia... choc wymaga sporej pracy nad tekstem ...
On jest jakis dziwny, taki mroczny, przygnebiajacy, inny od pozostalych. Jasne ze widze ze napisany bardzo dobrze ale nie weim jak go ocenic. Niby sie latwo czyta a nie latwo.
Moze za trudny dla mnie ...Widzialam inne twoje -ale smutne!!!!