Chór antyczny:
Tiruriru,
Turururu,
Trzy, dwa, jeden,
Próba chóru!
Scena I:
Władzio Kukawka: Szanowni Państwo, to może się wydawać zupełnie zwyczajne, tak normalne, naprawdę, najnormalniejsze na świecie – oto obywatel Zyndram Z. wynosi na ulicę swoje biurko, w pół zgiętą matkę Jelicę do siedzenia, kałamarz i podręczną dzwonnicę. Na matce siada, po czym pisze cosik; to wprost prawdopodobne! Z miejsca zdarzeń mówił do Państwa Redaktor Kukawka. SiuranieTV – tylko najcodzienniejsze wydarzenia!
Chór antyczny:
Jaka jest ulica,
Każdy widzi, przeto
Kostka oraz asfalt
Mierną są podnietą.
Scena II:
Juleczka: Panie Konstablu, gdzie mam zaparkować samochód?
Konstabl: Proszę, tam, tuż przed pisarzem, przy biurku.
Chór antyczny:
Wieje wiatr przeokrutny,
Zaś Zyndzio w dodatku
Ma to nie tylko w nosie,
Ma to także w zadku.
Scena III:
Prus Bolesław: Jak się będzie nazywała?
Zyndram: Kto niby?
Polak Sydney: No, ta, bohaterka.
Zyndram: Przepraszam, ale dlaczego Panowie imputują, że kobieta? Mętne jakieś to wszystko…
Jak z legendy.
Chór antyczny:
Artysta może wszystko –
- projekt to ambitny
Kilwater mi przynieś
Jakeś taki sprytny.
Scena IV:
Pani Tutka: Doprawdy, żal patrzeć na tego mężczyznę. Chudy i niekształtny, to koniec, kompletny kubizm, to nawet nie faza cezannowska. Nigdy nie wiadomo, skąd jakiś kant wyskoczy.
Pan Orlan: O, może być dużo gorzej: proszę sobie wyobrazić, zaglądam dzisiaj do śmietnika, a tam postmodernizm!
Chór antyczny:
Raz jest lepiej, raz jest gorzej,
Pióro wdzięcznie zgrzyta
Skończy twórca swe bazgroły
Nim powiesz: Lo-li-ta!
Scena V:
Vladimir: (schylając się nad Zyndramem) Oj, bratku, teraz to żeś przegiął.
Jelica: Matko Boska, co złego – to chór!
Chór antyczny:
Krzyczą psie duszyczki
Łajka, Biełka, Striełka:
Nie śmiej przepisywać
Nieswojego dziełka!
Scena VI:
Jelica: Synku, czy widzisz ten czerwony guzik?
Zyndram: Mateczko, nie śmiałbym naciskać. (Zyndram naciska przycisk, po czym jego matka umiera i usztywnia się jako krzesło)
Chór antyczny:
Kochające dzieci
To skarb narodowy
Dopóki dla spadku
Nie urżną ci głowy.
Scena VII:
Felietonista Stanisław Ignacy: Co, według Pana, było celem Zyndrama?
Znany Krytyk: Stworzenie wybitnego dzieła, zapewne.
Felietonista Stanisław Ignacy: A co, jako autorytet, może Pan o tym powiedzieć?
Znany Krytyk: To afirmacja.
Zyndram: I pomyśleć, że po prostu wypisywałem losowe litery.
Chór antyczny:
Straszny drobnych
tupot stópek,
Nasz bohater
Pada trupem
Komunikat:
Pragniemy poinformować Państwa, że najnowsze dzieło Z.Z. będzie na Topie za maksymalnie dwanaście dni roboczych. Dziękujemy za poświęcony nam czas i wydane nam na pastwę pieniądze. Pamiętajmy – artyści umarli najlepiej sprzedają się!
Chór antyczny: (po raz ostatni i niezwiązany)
Gość niedzielny, wplątany
w siatkę na motyle:
Nam strzelać nie kazano,
Wstąpiłem na chwilę.
Kurtyna.
Wskazówki inscenizacyjne:
Przede wszystkim – serdeczne wyrazy współczucia dla kogokolwiek, kto zdecydował się toto wystawiać: powinni cię zwolnić. Przechodząc jednak do konkretów: nie ma żadnych wymogów, co do aktorów i scenografii. Poza piórem Zyndrama, ponieważ absolutnie nie może być firmy Parker, w związku z którą Autorka ma nader niemiłe wspomnienia.
" Felietonista Stanisław Ignacy: A co, jako autorytet, może Pan o tym powiedzieć?
Znany Krytyk: To afirmacja.
Zyndram: I pomyśleć, że po prostu wypisywałem losowe litery."
:) Nawet nie próbuję tym razem... ;)