Med'Story

7578wa

Med'Story

 

      To był piękny  czerwiec . Po serii rezonansów, tomografii, scyntygrafii, konsultacji i wizyt prywatnych  zapadł wyrok - złamany kręgosłup.

Apelacja niemożliwa, procedura rehabilitacji wg standardu.

Procedury punkt pierwszy - usztywnić, zapobiec dalszej degradacji i zgodnie ze skierowaniem wylądowałem w WZSO S.A cokolwiek to oznacza.
W skrócie - to taka spółdzielnia od regeneracji ludzkich szczątek, działająca od lat 70-tych wg tablicy przy wejściu.

Pani z recepcji po obejrzeniu skierowania oraz przyjęciu stosownej kwoty za  planowaną usługę, wydrukowała fakturę i zaczęła szukać Pana Jurka.
 
Po 15 minutach przytoczył się owłosiony drab około 190 cm i zapytał niskim głosem - gdzie On ?

- Tu żem,-  odpowiedziałem wesoło aby nawiązać nić sympatii z tym potworem.
- Do czwórki,-  zarządził i popchnął mnie przez tłumek pod drzwiami...
- Z Narodowego czy prywatnie ? - zapytał cicho po drodze.
- Prywatnie !! - odpowiedziałem szybko, - a jaka to różnica -zapytałem nieśmiało ?
- Te z Funduszu są niewygodne i pacjent się skarży, że obcierają miednice - spokojnie odpowiedział i wepchnął do miary.

W pokoju walały się mechaniczne części do człowieka, prawie wszystkie możliwe kończyny oprócz głowy, jakieś rusztowania,druty, kawałki blach aluminiowych i gąbki a w rogu warsztatu walił młotkiem w blachę jakiś inny Pan Jurek paląc przy tym papierosa bez filtra..
Dwa uderzenia młotkiem i fachowy rzut oka na wygiętą blachę, dwa uderzenia i rzut oka.
Pomiędzy uderzeniami rzucił okiem także na mnie oceniając sposób płatności za usługę...

- Szanowny Pan do miary ? - zapytał uniżenie ale z wyższością jedynego fachowca w mieście zdolnego dogiąć te blachę.
- Bardzo bym prosił,- odpowiedziałem skromnie licząc na taryfę ulgową za dopasowanie aparatu.

Fachowcy wymienili znaczące spojrzenia i zajrzeli do pomiętego kajetu z jakimiś nazwiskami...
- Na czwartek ! - rzucił wyższy ale to chyba nawet po południu !- będzie dobrze ? -zapytał patrząc na mnie świdrująco.
- Nie można by wcześniej ? - zagadnąłem przyjaźnie.
- Panie, ludzkość cierpi na to samo,zawyrokował,a przyszli jednak wcześniej - zawiesił głos i spojrzał znacząco.

  Mógłbym spróbować się odwdzięczyć, - zagadnąłem i sięgnąłem do portfela wyjmując niebieski banknot..
- Masz Pan szczęście, - burknął,- gdyż kolega akurat skończył nogę dla jednego emeryta z Pragi.

Stanąłem na drewniamym podeście a fachowcy przyłożyli mi do organizmu kawał listy aluminiowej i jakąś wytłoczkę.

- Któren kręg Pan połamałeś i dlaczego ? - zapytał już całkiem przyjaźnie Pan Jurek po czym zaznaczył coś flamastrem, trochę na blaszce, trochę na koszuli...

L2, - odpowiedziałem fachowo i wskazałem na coś za plecami...
  Panie, robim tam gdzie Pan pokazałeś czy tam gdzie jest na recepcie ? - zapytał wyraźnie zdenerwowany gdyż żaden chyba fachowiec nie lubi wskazówek.....
- Robim jak na recepcie- odpowiedziałem szybko, chyba że Panowie mogą coś jeszcze poprawić....
- Damy inną gąbkę na te tylne blache,- odpowiedział już całkiem udobruchany...

Po 15 minutach kazali mi się ubrać i przyjść około 14 tej do przymiarki i regulacji mechanizmów pionujących.

- Tylko od razu do czwórki Pan wal - ostrzegł mnie unosząc gruby owłosiony palec !
- Do czworki - odpowiedziałem szybko i wyszedlem......

Zapaliłem nerwowo papierosa zastanawiając się czy od razu nie należało przyjść do czwórki i oszczędzić parę groszy ?

Za te pieniądze zrobiliby mi  wygodny i skuteczny oraz elegancki kostiumik.....


7578wa
7578wa
Miniatura · 21 grudnia 2009
anonim