Opuszkiem palca dotykam brzegu filiżanki. Czuję ją. Po palcu spływa mi jej kropla. Niczym małe dziecko, zaciekawiona patrzę co się za chwilę stanie. Nie, nie pozwolę aby kropla spadła na ziemię. Ostrożnie rozcieram ją po wargach. Tak aby nie dostała się do mojego języka, który pragnie jej smaku choć wie jaka jest za nią cena.
Rozglądam się. Nikt mnie nie widzi. Podnoszę filiżankę i już czuję jej zapach. Ten cudowny zapach zakazanego owocu.
Nie powinnam tego robić – wiem, to zbyt niebezpieczne.
Ale przecież to moje życie. Mogę decydować o tym kiedy chcę je zakończyć.
Zanurzam usta, czuje jak moje źrenice momentalnie zaczynają się rozszerzać. Czuję ją, napawam się jej smakiem.
Połykam...
Już nie jest tak cudownie. Pali mnie w przełyku. Nie pozwala mi się ruszyć. Zdrętwiała mi ręka, już prawie jej nie czuję. Ta ciecz... Czuję jak zamienia moją krew w gęstą substancje która nie może przedostać się przez żyły. Ona... Ona zamienia mój organizm w siebie!
Dotarła już do serca. Nie wytrzymam tego! Ratunku! Nie mogę oddychać! Czuje jak rozrywa mnie od środka, a ja już nad nią nie panuję! Serce bije jak oszalałe, jednak na nic jego starania, zaraz będzie po wszystkim...
Przed oczami widzę ciemne plamy, nie mogę się ruszyć, każda próba oddechu jest niczym najgorsze katusze dla mojego ciała.
Nagle, niczym eliksir do mych ust napływa powietrze. Powietrz które to ty mi podajesz w porannym pocałunku. Powoli odzyskuje świadomość i słyszę jak troskliwie mówisz:
- Dzień dobry kochanie! Przecież wiesz, że nie powinnaś pić kawy...
Raz oszukała mnie kawa. Ale okey - ja kupuję historię razem z całą kawą, nawet z całymi tabunami filiżanke, chociaż nie piję i raczej wolę herbatę, piwo i ciasteczka;). Drugie oszustwo (inna płaszczyzna oszukiwania?) to środek tekstu, na którym jednak troszkę się zawiodłem - po fajnym początku i niezłym początku środka, nastąpiła reszta środka, która jest mało przekonująca, jak dla mnie - zgadzam się w zupełności z przedmówczynią.
Oceniłbym między 'niczego sobie', a 'wartościowy', ale nie dali mi takiej oceny, dlatego ocenię na wartościowy, niech stracę;)