Czas zasiedziałych stagnacji i wypłowiałych profilów twarzy.
Okno było otwarte. Późnowiosenny wiatr tańczył z kremowymi firankami. Gdybym patrzyła w twoją stronę zobaczyłabym trzęsące się ramiona, kawałek nagich, gładkich pleców, odsłoniętych przez zsuwający się szlafrok. Zobaczyłabym twój niebezpiecznie drgający podbródek i napięte, dalekie spojrzenie. Mimowolnie zamknęłam oczy.
A ty odchyliłaś pewnie głowę do tyłu i powoli wypuszczając z zapłakanych ust papierosowy dym zaczęłaś zanosić się histerycznym śmiechem.
Dystans? Dystans jest wymuszoną alegorią chwili, ulegającej zaskoczeniu na widok rzeczywistej odległości. Więc gdyby zapytał cię dlaczego nie śnisz odpowiedziałabyś? W myślach odpowiedziałabyś, że twój sen burzy oddech mężczyzny, z którym dzielisz łóżko. Zawsze zasypiał po udanym stosunku.
Czas wciąż poprawianych mankietów i pożółkłych kartek, przeplatanych zasuszonymi kwiatami.
Może to były hibiskusy. Kawy, herbaty?
Wieczna apoteoza przejrzystości połyskiwała zza szklanych ramek. Łatwiej było umieścić się w określonych wartościach, mierzyć kąt nachylenia ideowego względem podłogi, zamykać okna, by niechciane głosy nie dostały się do uszu.
W jakiej pozycji najgłośniej się krzyczy? Krzyk jest jedynie płomiennym odzwierciedleniem szeptu. Najgłośniej się milczy.
Czas zastygłej w bezruchu apologetyki i zzieleniałych z radości ponadstanów.
Otrułabym się urojonym solipsyzmem, żeby tylko zabić słodki posmak niespełnionej nadziei. Nadzieja rośnie wraz z poziomem cukru we krwi. Jej poszukiwanie staje się chorym sofizmatem rozstrojonych jaźni. Roztrojonych. Zaczynam składać życie w kostkę. Tak samo jak ty i ona. Snując się obok siebie i pomiędzy sobą.
Kawy, herbaty, a może kawałek serca z cukrem pudrem? Tylko proszę uważać, żeby nie nakruszyć. Zacznę ubóstwiać bezdźwięczne odpowiedzi. W końcu wdzięczność to podświadoma nienawiść, broń psychologiczna gorsza od biologicznej. Żadnego dziękuję.
Czas podkrążonych oczu i za ciasnych wyznań ukrytych pod marynarką.
Zrozumiałby całą tę zagadkowość. Serię zaszeptanych na śmierć wyrzeczeń, kompleksowych seansów z chusteczkami i całodobowych histerii nagich roztrząsań. Przyjąłby do wiadomości ciebie, zwiniętą w nędzny kłębek nerwów w rogu łóżka, udającą sen. Szczęśliwe sny są spleceniem złośliwej, hipokrytycznej podświadomości z chorym mistycyzmem duszy. Tolerowałby prawie obcego mężczyznę zajmującego resztę intymnej sfery, ograniczonej pościelą i osobnym śniadaniem. Nieuzasadnionym bólem w sercu nie pozwoliłby ci krzyczeć. Z rozgoryczeniem ciskałabyś w niego słowami o zabarwieniu wyrzutów. Mógł nie zrozumieć hipostazy chwili, przekreślonej przez załzawione policzki i zaciśnięte pięści. Mogłaś płakać wyraźniej. Tylko idioci rozumieją wszystko.
Do czytelni - niech inni tez zaczną się zastanawiać.
"W średniowieczu mucha była symbolem cynizmu". przepraszam ale myśli mi wariują. errare humanum est...za dużo filozofii.. co do tekstu: jedno zdanie ująłbym inaczej mianowicie, "mężczyzna czy Mężczyzna?" pytanko bym takie postawił.
nadal pierwsza część przoduje w rankingu:)
Przekombinowanie hmm...nie mam takiego wrażenia, może się przyzwyczaiłem już...a z drugiej strony panta rei. :D
"Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy." hmm...? trzymaj poziom przynajmniej od czasu do czasu trzeba sięgnąć po słownik ;)
są jakimś tam ozdobnikiem, a czasem nawet niekoniecznie aż ozdobnikiem - jakby tak, ot przyplątało się stwierdzenie. Dużo więcej dzieje się już poza kursywą. Nie wiem czy jasno się wrażam.