- Pali pani?
- Tak. Dużo. Mam sporo niewygodnych pamiątek. Piec to dla nich najlepsze miejsce. Palę więc codziennie.
- Pytałem o papierosy... proszę wybaczyć, zobaczyłem, że ma pani żółte opuszki kciuka i palca wskazującego. Pomyślałem więc...
- Och, to nie od papierosów. To kurkuma. Gotowałam... ale musiałam nagle wybiec z domu i nie pomyślałam o umyciu rąk. Jest pan spostrzegawczy... i bezczelny. Jak panu na imię?
- Przepraszam, że nie przedstawiłem się na początku, pozwoli pani jednak, że i teraz tego nie zrobię. Moje imię mogłoby wywołać w pani wstrząs. Dlaczego musiała pani tak nagle wybiec z domu?
- Jest pan śmieszny. Zamierza mnie pan w tak dziwaczny sposób poderwać? Myśli pan, że mnie zaintryguje stwarzając wokół siebie aurę tajemnicy? Jestem tradycjonalistką, już lepiej proszę mnie zaprosić na kawę, albo do swojego mieszkania i darować sobie sztubackie ceregiele.
- Nie odpowie pani na pytanie? Jestem, powiedzmy... przyjezdny, nie mam tu mieszkania.
- Wyszłam z domu, bo zobaczyłam cię na ławce. Będę mówić na ty. Nie chcesz się przedstawić, twoja sprawa. Ja jestem Marta, ale możesz mi mówić Martunia albo Beatka, albo jak sobie zażyczysz. To gdzie pójdziemy?
- Nigdzie nie pójdziemy.
- Nie po to schodziłam z trzeciego piętra, żeby teraz siedzieć na ławce jak gówniara albo moher babcia.
- Jeszcze kiedyś będzie pani taką moher babcią, mówię to z pełną odpowiedzialnością.
- Ani mi się śni! Słuchaj, co ci powiem. Owszem, jesteś przystojny, nawet bardzo. Jesteś tak przystojny, że mogłabym oddać ci się tu, na tej ławce, w tej chwili. Ale wiesz co... nie zrobię tego, bo jesteś drętwy jak początkujący ministrant. Co jest z tobą? A jeśli to ja cię zaproszę, pójdziesz?
- Czy w promieniu stu metrów znajdzie się odpowiednie miejsce? Za tą różową kamienicą kończy się dzisiaj mój rewir. Dalej nie mogę iść.
- Nie, no ludzie... skąd ty się urwałeś. Przyznaj się, przyćpałeś coś? Jaki rewir? Co ty, jeleń na rykowisku jesteś? To już chodźmy do mnie. Nie mam w zwyczaju przy pierwszym widzeniu zapraszać do siebie, ale tobie ewidentnie trzeba pomóc. Tylko, słuchaj... u mnie jest bałaganik, więc daruj sobie wszelkie uwagi i zabierz się od razu do roboty. A propos roboty, bądź tak łaskaw i uchyl rąbka tajemnicy. Czym się zajmujesz zawodowo?
- Jestem twoim aniołem stróżem.
"przyjezdny" - a przejezdny?
"gówniara, albo moher babcia" - wystarczyłby moher :D wydaje mi się, że przed albo nie stawiamy przecinka (chyba, że jest drugie w zdaniu)
"jesteś drętwy jak początkujący ministrant." - hahaha ;D
fajne to :)