***
Paweł pyta, czy nie uważam, że życie jest, w gruncie rzeczy, dość banalne. I czy znam może kogoś, kogo nie rozczarowało, bo on by chciał takiemu komuś zrobić zdjęcie i wrzucić na jakiś portal.
- Musiałabym pomyśleć. Możliwe, że znam parę takich osób. Ale te osoby po prostu za dużo od życia nie oczekiwały. Więc trudno, żeby się rozczarowały, nie?
- No. Ale jak można od własnego życia dużo nie oczekiwać?
Adresowanie tego typu pytań do mnie jest pomysłem chybionym na całej linii. Ja od życia oczekiwałam tyle, że teraz nie potrafię się pozbierać. Miało być tak pięknie, a wyszło – cóż. Ostatnio nawet do pracy przez to nie chodzę tylko leżę i rozpaczam.
Znam ludzi, którzy myślą, że to fajnie być mną, co za kpina. Mówią, że jestem taka mądra i zabawna i że fajnie piszę. I że też by tak chcieli.
Uwierzcie, ludzie: bycie mną jest do bani, grozi permanentnym niedosytem i zmusza do ciągłego definiowania na nowo własnej tożsamości. To definiowanie jakoś do niczego nie prowadzi i spycha mnie poza nawias; ciągle nie wiem, czym jest moje „ja”, wiem tylko, czym ono nie jest.
***
Wyruszyliśmy w tę podróż, trzymając się za ręce i dlatego większość z nas równa do dołu i nigdy nie wrzuca wyższego biegu. Nikt nie ma prawa jazdy odpowiedniej kategorii, a w dodatku ten pojazd przy pewnych prędkościach nie wyrabia na zakrętach.
Człowiek szuka własnego odbicia w twarzach innych ludzi, przekonany, że musi w tym wszystkim istnieć jakiś wspólny element, świadomy faktu, iż gdzieś u rdzenia tożsamość jest jednak do bólu uniwersalna. Najgorzej jest odczytać z czyichś oczu własne przerażenie.
Próbujesz wyrwać się ciepłu hamujących cię dłoni, stać się osobnym, walczysz o autonomię, a kiedy już nieomal ci się to udaje, okazuje się, że z ową autonomią niepodobna żyć. A przecież chcesz tylko powiedzieć, że jesteś, zanim skończy się czas, zanim zniknie niebo, zanim zamurują ci wszystkie okna i nauczą zamykać oczy na pytania.
***
Aśka twierdzi, że pięknie to jeszcze może być, jeżeli nie pozwolimy nic sobie wmówić tym wszystkim hipermądralom, którym się wydaje, że znają przepis na nasze życie tylko dlatego, że swoje już nieomal przeżyli i teraz boją się przyznać sami przed sobą, że wszystko zjebali i było mega nudno. I że jak się od świata chce więcej, to trzeba to sobie pazurami wyszarpać i przestać wreszcie grać uprzejmą dziewczynkę, no niestety.
***
Paweł mówi, że ja to już chyba dawno przestałam grać uprzejmą dziewczynkę, za to świetnie nauczyłam się grać zimną sukę.
- Ja wcale nie gram! Po prostu postanowiłam ignorować ludzi, którzy mnie irytują. I nie gadać z tymi, którzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Co w praktyce oznacza, że głównie milczę.
- Oraz obserwujesz.
- Owszem. Żeby coś napisać, muszę mieć materiał przecież. Tak jak ty musisz mieć glinę do tych swoich aktów, krasnali i papieży.
- I ukrzyżowanych ofiar popkultury.
- Właśnie.
A może faktycznie nauczyłam się grać zimną sukę, sama już nie wiem. Ale przecież jak trzeba, to bywam sympatyczna. Tylko się za bardzo nie odzywam, bo prowadzenie jałowych gadek to coś, do czego nie jestem w stanie się zmusić. A próbowałam, naprawdę! Ale zaczęłam się nudzić, słuchając tego, co mówiłam, więc wróciłam sobie do swojego milczenia, bo tam jest dużo fajniej.
***
Lepsza samotność w ciekawym towarzystwie, niż impreza w nieciekawym. Jakoś coraz bardziej mijam się z ludźmi, z którymi kiedyś miałam o czym rozmawiać. Te wszystkie rewolucyjne idee, które obmyślałam w świetle pijanych gwiazd miały chyba poza mną jakieś inne matki i ojców?
***
Krzysiek mówi, że świat się sam zmienia i nie trzeba mu w tym specjalnie pomagać.
- Problem z rewolucyjnymi ideami polega na tym, że są rewolucyjne.
- Logika twojej argumentacji czasami mnie zadziwia.
- Chodzi mi o to, że te idee są jak najbardziej słuszne, ale reszta świata myśli zwykle wolniej niż tak zwana awangarda, która te rewolucje planuje. I trzeba się z tym pogodzić. Ludzkość kiedyś do tego wszystkiego dojdzie, ale wolniej i nie drogą rewolucji.
- Ale ja już tego nie dożyję!
- Jak przestaniesz palić, to może dożyjesz.
- Jasne. Jako trzęsąca się babcia na wózku inwalidzkim, dzięki. Już się tym nowym wspaniałym światem nie nacieszę za bardzo, bo będę się akurat zastanawiać nad tym, w co by się na własny pogrzeb ubrać.
***
A Aśka mówi, że na swój to chyba ubierze się w piżamę, bo co się będzie wysilać.
Możliwe, że też tak zrobię.
***
Wracając do teorii Krzysia, to coś jest chyba na rzeczy. Świat musi dojrzewać do zmian powoli, bo debile myślą powoli. A tych, niestety, wszędzie nadmiar.
Też bym chciała być debilem, bo już nie wyrabiam z tą inteligencją: jestem przez nią non stop wkurwiona. Trochę mi odpuszcza tylko jak się skuję, albo jak śpię.
***
Dzwonię do Krzyśka, bo jeszcze jedno mi się przypomniało.
- A po naszym pokoleniu to w ogóle czegoś więcej oczekiwałam.
- Ty i te twoje oczekiwania. Czego niby?
- No wiesz, pierwsze pokolenie, które dorosło w wolnym kraju, to zobowiązuje.
- Jezu. Wycziluj.
- Kiedy nie mogę. To pokolenie mogło zrobić wszystko, a zrobiło niewiele.
- Już to chyba przerabialiśmy, nie? Ludzie zwykle robią niewiele. Pokolenie nie ma tu nic do rzeczy. Idź sobie lepiej pooglądać Smerfy, ja tu pracuję.
***
Smerfów to ja już nigdy nie będę oglądać, bo mam przy tym takie wizje, że aż mi wstyd. Nawet gdybym to opisała, to byście nie uwierzyli: od chwili kiedy Papa Smerf bzykał Ważniaka ten pornos mocno się rozkręcił i zrobiło się bardzo grupowo.
Pomęczę was za to jeszcze trochę swoimi rozważaniami, bo - jak już wspominałam – ja tu rządzę. Moja najnowsza teoria mówi, że nikt nas nie nauczył jak żyć w normalnym kraju, no bo przecież nikt nie umiał. Tamten system ich wszystkich trochę wyssał i już im zostało, dlatego teraz siedzą tacy wypluci, gapią się w te telewizory i wszystkiego się boją. Stąd ta cała stęchlizna. Dlatego w tym kraju nie ma czym oddychać.
Trudno, żeby tacy ludzie wychowali obywateli świata, no sami powiedzcie.
Wychowali więc nas: pokolenie kolejnych mentalnych płazów bez ikry, płazów przekonanych, że lepiej się za bardzo z niczym nie wyrywać, siedzieć cicho i za dużo nie myśleć. Też się teraz wszystkiego boimy, co jest w sumie dość komiczne, bo nie mamy już czego się bać. Uciekamy od odpowiedzialności za tę Polskę, którą i tak musimy przekazać kolejnym generacjom, chociaż wolelibyśmy wykasować ją z mapy Europy przy użyciu „erase”.
Życzę wszystkim naszym ewentualnym dzieciom, żeby to na nie nie przeszło, no bo ileż można; mam głęboką nadzieję, że będą miały odwagę wykrzyczeć nam kiedyś że wszystko spierdoliliśmy. Że jak trzeba było tworzyć kraj na nowo, to my w Manchesterze i Liverpoolu garnki zmywaliśmy. Że pozwoliliśmy za siebie decydować tym, którzy nie powinni decydować nawet o kolorze ścian na oddziale geriatrii i nie przesadzajmy z tym szacunkiem dla starszych, bo to jest dość chybiona koncepcja. To jest antykoncepcja. Szacunek to jest rzecz poważna i należy sobie nań zasłużyć czymś więcej niż metryką urodzenia.
***
Przychodzi Aśka i mówi, że w sumie też mogłabym pozmywać garnki, jeśli nie w Liverpoolu, to przynajmniej we własnym mieszkaniu. Bo wino przyniosła i zdaje się, że nie mamy go z czego wypić.
Ha!
Nie doceniła mnie. Być może czasem trochę tonę w nieporządku i przyklejam się do podłogi, zwłaszcza kiedy dużo piszę, ale kieliszki mam zawsze w pogotowiu.
czy w swojej poprawności językowej..............nie widzisz zgrzytu..?
owo "pyta" można wziąć..................za nick się ksywę znaczy
może tak uzupełnić z "się".......................lub inną kombinacją "zapytał się..." itp
"Wyruszyliśmy w tę podróż trzymając się za ręce i dlatego większość z nas równa do dołu i nigdy nie wrzuca wyższego biegu.": 1) -ąc trzeba przecinkiem oddzielić, 2) równa? a może lepiej dąży do dołu, do zrównania poziomu z dołem
"gdzieś u rdzenia tożsamość jest jednak do bólu uniwersalna" - myślę, że z przejrzeniem się w twarzy innego nie chodzi wcale o uniwersalność, a dostrzeżenie tego, co rdzennie moje, a co obce. raczej naokoło rdzenia jest coś uniwersalnego, czyli społecznego ;)
Autonomia jest przereklamowana, to spadek po romantyzmie, gdy wszyscy chcieli być indywidualistami i ginąć za miliony. Tylko egoiści tworzą własne "ja" w oderwaniu od innych ludzi. Trzeba by się chyba wystrzelić w kosmos, żeby nie być podatnym na wpływy innych. ;)
A Aśka to całkiem mądra dziewczyna!
"- Ja wcale nie gram! Po prostu postanowiłam ignorować ludzi, którzy mnie irytują. I nie gadać z tymi, którzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Co w praktyce oznacza, że głównie milczę.
- Oraz obserwujesz" - ej! my musimy sobie porozmawiać! :>
"Ale zaczęłam się nudzić słuchając tego, " -ąc oddzielić
"Lepsza samotność w ciekawym towarzystwie, niż impreza w nieciekawym." - aż sobie wrzuciłam jako cytat na facebooka :D
Justyna, mnie też ta tożsamość zabije, nie przejmuj się:) Ale naprawdę mam wrażenie, że coraz mniej wiem, czym ona jest. Zwłaszcza, jak człowiek pomyśli sobie, że jego forma stwarza się w konfrontacji z drugim człowiekiem. A człowiek tak sobie pomysli, bo za dużo się Gombrowicza naczytał. Ale o tym jeszcze będzie w jakimś innym odcinku...
Pracę przesyłaj, pewnie, najwyżej zwątpię w to że w ogóle jestem.
'równać do dołu' chyba jest poprawnie, jeszcze sprawdzę.
Jestem cytowana na facebooku, łał;)
nadsłowia nie ma a czyta się......................przejrzyście
Co do tego równania, to też nie widzę zgrzytów. ''U mnie'' się tak mówi. Chociaż właściwie mówi się też ''lubiałem'', więc raczej nie powinnam uważać tego ''u mnie'' za autorytet.
Co do ogólnej treści - patrz komentarz numer jeden. :)