Literatura

Jestem tobą... Jendość co noc. (opowiadanie)

Kasumi Mai

Obudziła się, otulona białym puchem - pięknym, lecz jakże zdradliwym. Zimnym, niczym martwe ciała. Powoli wstała ocierając twarz. Poczuła coś słonego w ustach. Spojrzała na dłoń, a jej oczom ukazała się czerwień. Czerwień, która zakłóciła spokój, płynący ze wszechobecnej bieli.

 

Nie, biel nie była już wszechobecna. Szkarłat zaczął przysłaniać ją coraz bardziej. Puch stawał się powoli jedynie cieczą spływającą do tafli jeziora, a właściwie to przedostającą się pod pokrywającą je warstwę lodu, który teraz topił się, zmieniając swą barwę.

 

- Czerwień? A czym ona jest? - wyszeptała.

- Krew, to krew... - usłyszała z tyłu cichą odpowiedź. Obróciła się, lecz nikogo nie dostrzegła. - Jestem tobą... - po chwili znów usłyszała ten sam, melancholijny głos i odruchowo zwróciła się w jego kierunku. Stała przodem do jeziora, lecz widziała jedynie rozprzestrzeniającą się czerwień. - Po zmroku już mnie nie ujrzysz...

 

Była zdezorientowana, nie wiedziała, co się dzieje. Czerń zaczęła pokrywać błękitne dotąd niebo.

 

- Czerń? Czym jest czerń? Jeśli czerwień to krew, czym ona jest?

- Nocą, mrokiem, jednością. Opanowuje cały świat... Jednoczy go, jednoczy nas.

- Ale kim ty jesteś?

- Jestem tobą...

 

Te słowa powielały się w jej umyśle. Za każdym razem z dokładnie ta samą melancholią. Powoli zanikały, niczym gasnący w mroku płomień ognia.

 

Czerń otaczała ją ze wszystkich stron. Nagle usłyszała głos, lecz nie było jej dane zrozumieć nic, prócz słowa "jedność".


 

* * *


 

Ocknęła się, niespodziewanie, jakby z transu. Nie, to nie był sen, tyle wiedziała. Gdzie była? Co się z nią działo? Tego nie była w stanie sobie przypomnieć, lecz w jej głowie wciąż dudniło jedno słowo - "jedność", przerywane jedynie ledwo słyszalnym głosem - Jestem tobą...

 

Straciła całą pewność siebie, która jeszcze w niej pozostała. Czy to na pewno była ona? Kim jest? Dlaczego? Dlaczego nie może żyć tak jak kiedyś?

 

Nie, ona nie pamiętała. Nie wiedziała jak żyła, nie wiedziała, kim jest. Była zagubiona. Sama, o wschodzie słońca.

 

- Zawsze byłaś samotna – odezwał się melancholijny głos, nie należący do nikogo.

- Kim jesteś?! - krzyknęła z przerażeniem wymalowanym na twarzy. To tamten głos, to on zrujnował jej życie – tego była prawie pewna.

- Jestem tobą. Jednoczy nas czerń... Nie obwiniaj mnie, nie odebrałam ci życia. Ty nigdy go nie miałaś. Ty byłaś mną, to ja żyłam kiedyś w zwykłym świecie, ale teraz jesteśmy jednością. Jednoczy nas czerń... Jedność co noc... Mrok, ciemność, zło... - ze spokojem wyszeptał głos, który dobrze już znała.

 

Mogłoby się wydawać, że wie już dużo, ona jednak nie wie niczego. Jest zagubiona, tak bardzo, że nie wie, czy jest sobą, czy jest kimkolwiek. Czy jest człowiekiem? A może po prostu nie istnieje?

 

Rozglądnęła się wokół. Wszędzie szkarłat, wciąż pełno czerwieni. Już tylko gdzieniegdzie dostrzec można czysto biały puch. Krew? Czy to była krew? Ta czerwień, która spływała jej wtedy po twarzy, napływała do ust...


 

Co mogło się stać?


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 1 maja 2015 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca