przywłaszczenie

nF

     jeszcze rano, kiedy dzień śniegowymi płatkami próbuje ukryć własną śmieszność, gdy jest jeszcze zbyt słaby aby anonsować słońce brzaskiem, ludzie z obowiązku wychodzą z domów i najzupełniej dobrowolnie wsiadają do złotych okrętów Morfeusza.

     okręty mają puchowe siedzenia i miękkie ściany. W tych okrętach poznajemy prawdziwe sekrety niemyśli, ukojenia i najsłodszej apatii. Ich ciepło i delikatne światło koi smutki i jednocześnie drażni, kiedy zdajemy sobie sprawę ze swojej głupiej bezsilności. Za oknem pada śnieg.

     włosy, tak dokładnie wyczesane przed lustrem i tak delikatnie zmierzwione, aby utrzymać pozór niechlujności (lecz, broń boże, nie braku higieny), teraz przestały być już troską w tej siedzącej trumnie. Dziewczyna, o twarzy starszej niż mógłbym się spodziewać, teraz jako pierwsza przegrywa ze zmęczeniem. Nie widzi brudu, zimna i smrodu jaki wnieśli tu ze sobą inni. Głowa opada i momentalnie spaja się z szybą tramwaju. Prawie mogę dostrzec spływającą śluzem pępowinę, która łączy jej płomienne loki z tramwajem. Bez wyrazu twarzy, bezpiecznie.

     nie ma przygniecionego plecaka, nie ma ludzi, nie ma czasu, jest sama. Ja - obserwator - implikuję jej samotność, dorzucam do niej swoje myśli i szept. Nie, nie słysz mnie, piękna. Wyciągnięte nogi, nieporadnie. Chorobliwe myśli nad niespecjalnym pięknem, nad na-odwal-się pięknem, nad pięknem zgubionej rękawiczki. Zima, ima, ma.

     a ona nie widzi, nie uśmiechnie się, tylko tak przekamieniała. Ręce zaciśnięte, ciepło nieporonione.

     powyższe trzy sekundy spojrzenia nie zmieniły mojego życia. Tramwaj zatrzymał się, płatki śniegu padały mi na włosy. Za mną, rozpalona kochanka Morfeusza, nie uczyniła nic.

nF
nF
Opowiadanie · 12 kwietnia 2002
anonim
  • Maciej Dydo Fidomax
    ech aż się chce napisać.. "zamiast pierdolić gupoty zaprosiłbyś ją na lody", ale tak poważnie to stylistycznie jest całkiem milutko, tekst wytwarza choć namiastkę klimatu i swoistej magii (choć jakby trochę naciąganej) po za tym ładnie mówi o "wrażliwcu, który chciałbym a nie może".. kto nie miał takiej sytuacji, niech pierwszy rzuci kamień :).. tekst na granicy dodania, ale zbyt poprawny i w sumie zbyt płynny by odrzucić..fenek

    · Zgłoś · 22 lata
  • Enge
    podoba mi sie, powaznie, tylko niepotrzebnie wtryniłeś tą białoszewszczyzne. wiem, ze moglo to byc celowe (" zima, ima, ma"), ale takie brzydkie technicznie zagranie. pasowaloby raczej w pracy domowej pt: "stylizacja poetycka". ale całość: faktycznie, przyjemna...lekko napisana.

    · Zgłoś · 22 lata
  • :)
    ladnie, delikatnie i cieplo. zupelnie nie przeszkadza mi wspomniana przez enge bialoszewszczyzna, zupelnie nie rozumiem dlaczego na granicy dodania.
    odrobine tylko razi "wierszowosc" teksu.
    fragment:
    "jeszcze rano, kiedy dzień śniegowymi płatkami próbuje ukryć własną śmieszność, gdy jest jeszcze zbyt słaby aby anonsować słońce brzaskiem,..."
    ma rytm jak np.:
    "zakat, gdzie spiewna rzeka wsrod bujnej zieleni/czepia szalenczo w locie o traw dzikich kepy przelsnione/dumnym sloncem gor wodniste strzepy srebra. kotlina ktora blaskami sie mieni"
    ale czy to zle?

    · Zgłoś · 22 lata
  • kx
    Ten tekst napisał facet tworzący czasem w morzu internetowej grafomanii jakieś wysepki porządności. I tym razem utworek stonowany, cichy i miły. Tylko ta Rozpalona Kochanka Morfeusza! Toż to przecież kładzie cały klimat!

    · Zgłoś · 22 lata
  • pawian
    Mów co chcesz Konrad ale rozpalona kochanka Morfeusa brzmi kusząco, jak cały ten tekst
    Niech moc pawiana będzie z wami!

    · Zgłoś · 22 lata
  • frija
    Moim zdaniem właśnie to zawieszenie między wierszem a opowiadaniem jest najlepsze w tym tekście.
    Ciężkawo się brnie przez te 'anonsowania' - to kompletnie nie pasuje do brzasku słońca. A pępowina sprawiła, że się skrzywiłam.. hihi.
    Podoba mi się klimat.
    ps. 'Zima, ima, ma' mi się nie podoba. Zapachniało szkołą.

    · Zgłoś · 21 lat