Mijasz ich codziennie.
Nieważne, co robisz, dokąd zmierzasz.
Niezależnie od tego czy jesteś bogaty, biedny, otyły, szczupły. Kobietą, czy mężczyzną.
Dzień w dzień widzisz ludzi.
Na twarzach grają różne emocje, albo ich całkowity brak. Przeważnie to drugie.
Nie ukazują prawdziwego oblicza. Nie mogą tego robić. Tak ich ukształtowało życie.
Popatrz na kogoś, kto jest na ulicy uśmiechnięty i próbuje zarażać nim innych ludzi.
Co pomyślisz o tej osobie?
Nie do końca normalny, co?
Spróbuj na nich spojrzeć całkowicie obiektywnie. W głębi duszy, każdy z nich chce być zrozumiany i zaakceptowany. Dostać to, co się pragnie od małego.
Istne pierwotne założenia.
Naprzeciwko przechodzi kobieta w szpilkach i ciasnej spódniczce biegnąca z markową torebką do drzwi jednego z miejskich wieżowców. Karierowiczka ze zniszczonym życiem małżeńskim. Ma duże przychody, ale troszkę gorsze życie prywatne. Jej mąż ma romans w firmie ze swoją sekretarką, ona chodzi do pokoju swojego przełożonego. Dzieci chodzą do prywatnych szkół, prawie nie widząc rodziców. Olbrzymi dom, dobre samochody. Terapeuta raz w tygodniu, żeby to ogarnąć. Tabletki od psychiatry. Jedynie czego skrycie pragnie są wakacje na Bali. Notabene, wylatuje za dwa tygodnie. Bada Cię krótkim spojrzeniem. Uśmiechasz się, ale ona nie zauważa- już jest przy drzwiach.
Na pasach mijasz grubszego, nieśmiałego chłopak w zmiętolonej flanelowej koszuli, z wielkimi słuchawkami na głowie. Obowiązkowo długie włosy. Torba ze zszywkami postaci z anime przepasa jego ramię. Mieszka z rodzicami, przeważnie przesiaduje przy komputerze i jest informatykiem. Oprócz nietypowych upodobań filmowych i rozrywek ma dobre serce, ale brak szczęścia do kobiet. Kiedyś znajdzie tą jedyną, podobną do niego. Lubiącą Cosplaye słodką, chcącą oddanego mężczyzny, której nie obchodzi figura i niedbały zarost.
Kiwasz mu głową na powitanie. Zapatrzony w telefon, nie zauważa Cię. Mijasz światła.
Przy wejściu do sklepu stoi dwóch mężczyzn palących papierosa. Zadbane włosy i broda. Chudzi jak patyki, obcisłe spodnie i mokasyny. Patrzą na siebie spojrzeniem kochanków, rozmawiając o znajomych z korporacji, których obydwoje serdecznie nie znoszą. Ale przywitać się trzeba, bo nie wypada, nie? Wyrzucają papierosa i przytulaja się serdecznie. Mijasz ich z zadowoleniem. Nie wnikasz w to, kto z kim śpi. Najważniejsze, że pierwszy raz spotkały Cię ujawnione emocje na ulicy.
Na rogu ulicy siedzi alkoholik. Wychudzony starszy Pan, z siwymi włosami o bystrym spojrzeniu i o dziwo, nie zamroczony wódką. Kiedyś był profesorem na uniwersytecie. Wykładał filologię polską. Miał kochającą żoną i dzieci. Niestety stracił syna w wypadku samochodowym. Żona nie wytrzymała. Obydwoje depresja i żal po stracie. Córka szybko się usamodzielniła i siedzi za granicą. Kobietę swego życia znalazł w wannie z podciętymi żyłami. Nie poradziła sobie. Został sam. Cała rodzina odsunęła się od niego, kiedy zaczęły się problemy.
Po latach życia z oszczędności wylądował na ulicy.
Co jakiś czas lubisz z nim porozmawiać, dać mu chleb albo papierosy, wymienić uprzejmości.
Wita Cię z uśmiechem. Pyta jak się czujesz i czy wszystko w życiu dobrze. Odpowiadasz, że tak.
Gawędzicie przez ponad dziesięć minut. Palicie fajkę, jedną za drugą.
Żegnasz go czule i wpadasz dalej w falę przechodniów
A tłum ludzi Cię mija w mgnieniu oka.
Twarze takie same, albo pozmieniane przez rozterki życiowe.
Im dłużej nad tym rozmyślasz, tym bardziej zaczynasz rozumieć psychologię zjawiska.
Już wiesz, że każdy jest inny i nie oceniasz ich z wierzchu.
Myślisz o nich z sympatią.
Dziewczynie z naprzeciwka przesyłasz serdeczny uśmiech.
Odwzajemnia go.
Zawracasz i idziesz w jej stronę, a tłum dalej płynie w tle miejskiego zgiełku.