Literatura

wieczór zimowy (wiersz klasyka)

Janusz Gryz

mroźne powietrze w szklanej klatce stoi

wądołem ulic przemykają ludzie

śnieg pod butami charcze trupio chory

bezkrwiste gwiazdy toną w jamach studzien

 

uśmiech odpłynął lśnią jeszcze żagielki

motyl śpi w niszy dębowego stołu

gdzie gwóźdź wygięty na wypadek wszelki

i pająk drzemie na pajęczym polu

 

skazańcy drzewa kajdankami dzwonią

kiosk pięść zacisnął skostniałą na kamień

ścian masy białe pękają i toną

i śnieg wyrasta w szary tynków szaniec

 

odpłynął oczu afrykański lazur

i biust odpłynął ostrokrzew forsycja

tam-tamy milczą bo dziki zwierz mrozu

zdusił i pożarł krwiste mięso życia 


wyśmienity 2 głosy
1 osoba ma ten tekst w ulubionych
przysłano: 12 maja 2010 (historia)

Janusz Gryz


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca