Niezwykły dzień

Parlicki Mariusz

To nie był zwykły dzień tygodnia,

choć zaczął się całkiem zwyczajnie.

Śniadanie – kawa i papieros,

a potem prysznic w kucki w wannie.

 

 

Przystanek, tłoczny autobus

i osiem godzin w szarym biurze.

Po pracy ktoś w markowym aucie

rozbryzgał na mą twarz kałużę.

 

 

Obiad – jak co dzień z mikrofali,

herbata podła, jak sąsiadka,

potem jak zawsze mycie naczyń,

aż tu mi nagle zlew się zatkał.

 

 

Kolacja – nie ma nic w lodówce,

tak samo jak w telewizorze,

więc jeszcze tylko mycie zębów

i choć nie usnę, się położę.

 

 

A leząc jeszcze puszczę dymka,

policzę stare dziury w ścianie

pogadam z Bogiem, w pamiętniku

napiszę dnia podsumowanie.

 

 

Ten dzień piękniejszy był od innych

szarych i smutnych dni tygodnia,

bo zlew nie co dzień się zapycha

i twarzy w błocie nie mam co dnia.

Inne teksty autora

Parlicki Mariusz