Wierzba Płacząca (wiersz klasyka)
Andrzej Majewski
Nad brzegiem ruczaju, co jak wstęga płynie
Rośnie piękna wierzba, wielka rozłożysta
Na całą dolinę owa wierzba słynie
Pod jej miłym cieniem legły tu ludziska
Rozpalili ogień, tańczą i śpiewają
Jej stare korzenie wrzucają w ognisko
I pieką barana, piwo popijają
Urządzili tutaj huczne uroczysko
I tak rok po roku korzystali snadnie
Z gościnności wierzby, nic się nie skarżyła
Ale dnia pewnego ulewa tam spadła
Tę ogromną wierzbę, jak źdźbło trawy zmyła
Choć każdy z tych ludzi wierzbę sobie cenił
Nie słuchali wcale, jak im starzec gada
Że największe drzewo, gdy nie ma korzeni
To najpierw się chwieje, a potem upada
Człowiek jest jak drzewo, zapuszcza korzenie
I gdy o nie zadba, to nic go nie ruszy
Jeśli je odetnie, zniszczy swoje plemię
To zginie jak wierzba, potok go zagłuszy.