Maria porzuciła dzieciątko,
mgła przed oczami,
błąd jednej nocy,
plączące zawiniątko.
Wtenczas padał śnieg,
biały proszek-lecz nie z nieba.
Zagłuszył uczucia, złamał marzenia,
karę ponieść będzie trzeba.
Jak w stajence – w śmietniku Jezusek urodzony.
Maria zostawiła go.
Józef nie wiedział.
-Zrobił co swoje, został uwolniony.
Za grzechy świętej rodziny, płacze mały.
-Przecież miało być tak pięknie.
Maria miała zdobyć... świat prawie cały.
Rodzisz się dzieciątko, umierasz dzieciątko.
Odkupisz grzechy matki, ojca.
Nie dano ci szansy – małe zawiniatko.
niczym nie zaskakuje, a w dzisiejszych czasach nawet refleksje nim wywołane odchodzą zbyt szybko