Cierniowy splot owija me ciało,
on chce je zerwać.. ulżyć memu cierpieniu..
a ja jestem stanowcza w swym cierpieniu..
odpowiadam głośno, prosto i stanowczo: NIE!
On nie wiedząc czemu przybliża się do mnie..
zręcznie omija cierniowe kolce,
próbuje mnie odwieść od tej myśli,
pięknej w mroczności swego istnienia...
Chce mnie uszczęśliwić...
ja strasznie niemądra boję się go, jego uczucia, myśli...
oddalam się od niego...jestem coraz dalej...i spadam...
spadam w wielki, głęboki dół.. jestem coraz niżej.. i niżej..
I nagle widzę jego rękę, jego umięśnione w swojej prostocie i delikatności barki,
które rozciągają się nad mym ciałem...
daje mi ostatnia szansę.. lecz widząc moje niezdecydowanie bierze mnie siłą...
jednocześnie wrażliwy, szorstki i delikatny...
mój prywatny anioł... mój aniołeczek...
pięknej w mroczności swego istnienia...
strasznie niemądra
jego umięśnione w swojej prostocie i delikatności barki,
mój prywatny anioł... mój aniołeczek..."
no cóż, nie będę zgadzać się z przdmówcami. wyjatkwo mi się nie podoba. takie pretensjonalne i niezręczne. a pierwszy i ostatni wers...
no nie wiem. ja jestem zdecydowanie na nie...
pozdrawiam,
kussi
to juz naprawde robi sie niesmaczne, to pokolenie ' mlodych mrrrrrocznych' i zarazem, jakze cierpiacych, werterow :/
rece mi po prostu opadaja.
To nie jest poezja.
Kto to dal do czytelni!!!!
Jestem zalamana!!!!!!!!!
Ciernie, cierpienia, spadania opisane wyjatkowo niesmacznie.
To sie nie nadaje nawet jako dodatek do landszaftu z jeleniem nad kanapa z zaglowkiem przykrytym szydelkowa serweta.
Autorko, Autorze - doceniam Twoje prywatne relacje z Aniolem... Anioleczkiem ale znajdz sobie inne zajecie albo zanim jeszcze cos napiszesz i przyslesz tutaj przeczytaj tony poezji.