jesienny wiersz o tytule skradzionym przez wiatr (wiersz)
Trylobit Prześmiewca
Ścigając nieustannie sny
tak obojętnie mijamy
rzeczy szare, niepozorne,
zdając się nie pamiętać,
że szarość to maska,
za którą opadły jesienią liść
chciałby zachować
własne wspomnienia,
krople rosy zebrane
w jedwab pajęczej sieci.
Delikatne i ulotne,
zabłysną może tysiącem tęcz
muśnięte jakże przelotnym
promieniem słońca.
Odejdą w niepamięć
wraz z jesiennego
wiatru tchnieniem,
a szare liście zatańczą
w takt niemego requiem
za utracone wspomnienia
i niedoścignione sny.
Jesienią...
tak obojętnie mijamy
rzeczy szare, niepozorne,
zdając się nie pamiętać,
że szarość to maska,
za którą opadły jesienią liść
chciałby zachować
własne wspomnienia,
krople rosy zebrane
w jedwab pajęczej sieci.
Delikatne i ulotne,
zabłysną może tysiącem tęcz
muśnięte jakże przelotnym
promieniem słońca.
Odejdą w niepamięć
wraz z jesiennego
wiatru tchnieniem,
a szare liście zatańczą
w takt niemego requiem
za utracone wspomnienia
i niedoścignione sny.
Jesienią...
niczego sobie
21 głosów
przysłano:
16 kwietnia 2009
(historia)
przysłał
Marcin Sierszyński –
16 kwietnia 2009, 10:17
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się