Przedziwnym, tajemniczym sposobem,
Pełnym złudzeń, trzasków i skrzypów,
Upatrzyłem tą jedną osobę,
W zawiłym szlaku chodników.
Podszedłem szybko,
By nie stracić ni minuty.
Złotą byłaś rybką,
Z rynien wierzowców kapały nuty.
Spełniłem się właśnie!
Wrzasnęło moje marzenie,
Przez chwilę zrobiło się jaśniej,
Nim odeszło w zapomnienie.
W brudzie ulic utopieni,
Odpadami trudnych dźwięków,
Zmartwieniami otoczeni,
Pełni bólu, trwogi, lęku.
I wtedy ona przybyła,
Na rumaku swym lśniącym,
Nasze umysły złączyła,
I serca węzłem gorącym.
Gdy patrze na to miła,
Myślę co straciłem? może zyskam?
Lecz opowieść się skończyła,
Mydlana bańka prysła...
JohnLennon
Wiersz
·
16 kwietnia 2007
-
ewlekko sie zaczęło , potem jednak , z każdą następną strofą widać niestety momenty pisane na siłę , widać to w rymach , których autorowi jakby brakowało czasem . Pierwsza zwrotka zapowiadała niezłą opowiastke , ale potem się zawiodłam tą złota rybką rumakiem i serca węzłem .