Literatura

... (wiersz)

Anea

 

Spadałam w dół.
Nie krzyczałam ze strachu.
Obojętność mojego losu
zbyt szczelnie opinała
każdą cząstkę mojej myśli. 
Wszystko przestało być ważne.
Zamknęłam oczy. 
Rozłożyłam ręce jak ptak. 
Poczułam na dłoniach 
muśnięcie pędu spadania.  
Odruchowo zacisnęłam go w pięści.
Był zimny i raniący,    
jak Twoje slowa gdy odchodziłeś. 
Wyprostowałam palce.  
Ból wyślizgnął się z rąk, 
otworzyłam oczy, 
zobaczyłam jak spada na dno.
 
Mój lot zmienił kierunek...
 
 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 6 stycznia 2008, 11:14
Twoje' z małej...
Banał. Nic ciekawego, niestety.
Anea 6 stycznia 2008, 12:21
Życie jest ,w swej marerii, banalne z natury. Próbujemy go ubrać w niebanalne słowa ale i one stają się banalne gdy dotykamy banalności. Co nie znaczy, że mamy milczeć, że mamy udawać, że nic się nie wydarzyło
ew
ew 7 stycznia 2008, 11:54
masz rację Anea , nie należy milczeć , ale jeśli pisać , to może to pisanie przemyśleć dokładniej jednak ?

mojego losu- mojej myśli - po co dwa razy ten sam zaimek ?, literówka w "slowa " też nie świadczy o tym że przyłożyłaś się do tego utworu , co do tematu , sama wiesz że oklepane z tym spadaniem ..
przysłano: 6 stycznia 2008 (historia)

Inne teksty autora


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca