między Panem Młotem a Kowadłem
wszystko po staremu
nie zmienia się nic
wciąż ten sam bój
zrodzone z uczucia wyższości zatargi
oddziaływujące na wszystko wokół
pielęgnowane rośliny w ogrodzie próżności
wszystkie inne a takie same
nieczysta walka o względy dumnej
codzienna skryta w samotności
niezauważalna ludzkim okiem
drapieżna przeznaczeniem
wypełniającym się co sekundę
i mistycznie piękna niezależna
w tym wszystkim tak śmiertelnie wytrącająca z równowagi
tu już nie ma miejsca na skrupuły
ostateczna runda się zbliża wielkimi krokami
udawana sympatia ze słowami:
it's all right
standardowa odpowiedź na prawie każde pytanie
wszystko się zmienia i biegnie w przeciwną stronę
już nie jest przewidywalne
w zasadzie niewiadomo gdzie się podziać
czy rzucić się pod jedno narzędzie zagłady czy drugie?
a moze uciec?
tylko dokąd?
zamknięta w próżni emocji
usycham
Pisz ostrożniej, bo robisz literówki, a ja je bezwzględnie wyłapuję - bo głupio wygląda np. "może" bez kropeczki nad 'z'.
Tekst jest takim opisem co się dzieje między obydwoma panami... nudawy.
I nie rozumiem, co się dzieje z Polakami, że muszą używać angielskich słów w polskich wierszach, jeżeli można je spokojnie zastąpić rodzimymi i utrzymać sens.