Trochę oddechu

ZEMANEK

 

1. "Ciekawe"

 

Ciekawe

Codziennie przychodzę do roboty i mój szef pyta się jak było ostatniego wieczoru?

Zastanawiam się czy powiedzieć mu prawdę?

 

Ok. szefie! Ostatniego wieczoru , to było w piątek

Kiedy wracałem wziąłem ze sklepu magazyn Autosport, Vouga i butelkę wina

Dziewczyna zrobiła mi pyszny obiad

Zaraz potem przyszła jej koleżanka

Nie byłem w zbyt dobrym nastroju, krótko mówiąc męczył mnie brak ojczystego języka szefie.

Potem kobitki poszły

Wziąłem sobie pigułkę i podkręciłem grzejnik

Przyjarałem haszysz.

Przy końcu butelki byłem już całkiem zrobiony.

Przez cały czas myślałem, przenosiłem się w czasie, raczej nie marzyłem

Kiedyś DUŻO marzyłem ale jakoś to ustało

Powiedział bym, że raczej wyznaczałem sobie cele, które maja szczyty

                                    NIE ZDOBYTE SZCZYTY, SZFIE.

 

2."Nie pamiętam"

 

Nie pamiętam jej

Kiedy była młoda

Gdy paliła gaz na kuchence

By było cieplej

 

Potem odprowadzała mnie do przedszkola

 

Pamiętam zielone krzaki

Szafki z małymi kolorowymi znaczkami – jaki był mój?

Pamiętam plastikowe butelki po szamponach i bunkier z wyrwą w ziemi

 

Każdy siedział na swojej gałęzi i łapał najlepszą fure

Boże szkoła była cudowna

                                    Ok + hej =  WNM

 

Pierwszy raz w pysk dostałem w sanatorium w Istebnej

Ale chyba nie skumałem o co chodzi

 

3."Hej"

 

Hej!

Muzyka wciąga cię

Znasz to?

Powolny dryf w odprężenie

Potem  błysk i łyk chłodnego piwa

            -o co chodzi chłopie , o co chodzi?

Spokojnie. Pociągnij jeszcze .

Pamiętasz chłodną noc na mostku w górach

Unoszący się zapach zupy i burczący agregat.

Spokojnie.

 

Pamiętam wielką głowę jelenia na ścianie

Palący się kominek

Kupę nie znanych ludzi

I Miami Vice na Jedynce

-czułem się bezpiecznie i ciepło.

 

Sprężyny trzeszczały jak cholera

Czasami ktoś chrapał

Innym razem spadł i dławił się białą pianą cieknącą z ust.

 

Potem musiałem czytać ksiązki o dzikim zachodzie.

 

Pamiętam mojego kolegę strojącego w bramie czekającego na windę.

Wpadłem tam szukając dilera

Znajomy czytał tomik wierszy amerykańskiego poety

Też  czekał.

Parę lat później szedłem, umówiliśmy się rano.

Zobaczyłem jak siedzi na ławce pod jesiennym drzewem ze swoim zwariowanym psem żłopiąc butelkę wina

Była gdzieś 9 rano.

 

Okej!

Pijemy, palimy, pijemy, palimy

I muzyka daje

I za każdym razem miejsce powrotu jest to same

Dom

 

Deszcz kojarzy mi się z grami komputerowymi

I z klaksonem samochodu

Nie lubiłem siedzieć z przodu.

 

Pamiętam !

Zerwałem się rodzicom i się zakochałem.

Obejmując się czule

Całowaliśmy się po korytarzach

Byliśmy przykładem dla całego obiektu

Byłem  w sanatorium

Moja dziewczyna

Wkurzyło mnie jak ryczała gdy skończył się jej czas pobytu

Ja sam zostałem na kolejne dwa miesiące.

Nie chciałem wracać!

W końcu przyszły święta i nie wiedziałem jak się zachować bo wszyscy wracali.

 

Chciałbym napisać coś o koleżeństwie ale nie bardzo wiem co.

Wczułem się nieźle kiedy paliliśmy trawę

Kradliśmy paliwo

Czasami pojawiała się kobitka

Niestety zaraz wszystko się psuło

I wszystko powolutku rozpłynęło się w wspomnieniach i zadymce ze szklanej fifki

Czasami szukaliśmy tej fifki bardzo długo

Próbując palić ze sreberka albo z długopisu.

 

Zawisłem nad książkami

Miałem spokój i wyniki w nauce

Maturę zdawałem trzy razy

Najlepszy kompan do piwa wyjechał

A ja znalazłem ukojenie

I nie kończący się wytrysk

 

Spakowałam plecak i wyszedłem

Kwiecień był bardzo ciepły

W kieszeni miałem 20 zł

I  500 kilometrów do przebycia

Spałem w krzakach kiedy para szukająca miejsca przemknęła obok

Beznadziejnie przemoknięty starałem schować się pod drzewami

Mleczarz poczęstował minie herbatą z termosu.

Zacząłem kichać.

ZEMANEK
ZEMANEK
Wiersz · 16 sierpnia 2008
anonim