dla napuszonych snów
jak śrubkę Ciebie wkręcę
nie-sam-owity pęd
w krwawiące usta grzechu
gdy zatrzepota mi
chuć nag(ł)a uniesienia
zaszczepię Ciebie znów
w ugorze, na bezdechu
nie kochaj. dusz(n)o mnie
ja Ciebie tylko tyłkiem
nie(ch) pochwalony będzie
kto sercem zechce siać
dźwiękczynność ma
..aaaaAAAA!
Końcówka kojarzy się nieodparcie z sonetem "Widok gór ze stepów Kozłowa", czy to celowe nawiązanie?
Przychylam się do pytania Doroty, celowe to?
Te nawiasiki w samym tekście drażniące.
Wielkie litery jak takie wieże strażnicze sterczą. Po co tytułować?
'krwawiące usta grzechu'- nadmiernie....przeżute
'kto sercem zechce siać'- kiedyś pisałem taką pracę na religii....to nie na poziomi filologa przyszłego, moim zdaniem.
przeciętnie
słowem myślą i (za)(nie)dbaniem
dźwiękczynność mnie się uwielbiła:))
Coś tu jest. Takiego, że się wraca. Te chwyty chwytają. Przynajmniej mnie.