nie szarość...
bo nie mija...
szeleszcząco wątła...
kropka nad "i"
ciężko dyszy...
nocą...
przykryta dusza...
świtem...
spragnione oczy...
spadło...słowo
dwa..trzy...
zawsze ktoś odlicza czas...
nie szarość...
bo nie mija...
szeleszcząco wątła...
kropka nad "i"
ciężko dyszy...
nocą...
przykryta dusza...
świtem...
spragnione oczy...
spadło...słowo
dwa..trzy...
zawsze ktoś odlicza czas...
Ale wróciłam ;) i powiem, że nawet mnie ten tekst zainteresował. Ta szeleszcząco wątła kropka nad i oraz te opadające słowa i odmierzanie czasu.
Szeleszczenie jakoś kojarzy mi się z dużą masą czegoś lub z kolei z czymś chropowatym, ocierającym się o inny przedmiot. Przy wątłej kropce nad i daje to fajne możliwości interpretacyjne.
Zrezygnowałabym z nawiasu - zapis jako osobny wers spełnia chyba też taką funkcję.
Tyle z mojej strony. Pozdrawiam.
Co do wielokropków...to mam je już chyba we krwi...:P (jak widać) i stały się chyba moimi ulubionymi znakami interpunkcyjnymi...:)
również pozdrawiam :)