taki dzień kiedy wszyscy z daleka
wyglądają na bliskich i kiwam się
na powitanie jak się nazywa a nie
nijak nie ale to wciąga strasznie
jestem wkurwiony więc idę na pieszo
ruch kontra tarcie zdecydowanie
potem zupełnie pomału (uciekam)
uciekam o duszo moja powolna
myśli pod naciskiem ciśnień chłodnica
i miasto znów szumi przez twarz
tym swoim słodkim jadem z gastronomii
który ma wszystkie cechy ambulansu
skręcam kluczę że szczękają zamki
nie mogę odnaleźć nie wiem czego
albo odnalazłem czego nie wiem
(gdzieś na końcu odnajduję ciebie?)
Ciekawe momenty, jak z ruchem i tarciem. I nieciekawe: "o duszo moja" (o losie, nie!)
Też się ze mną mija ta puenta.