(gdzieś na końcu odnajduję ciebie?)
ponieważ biernie zaciągam się tym
oddechem potem wydzieliną tłumu to
tumult ulic stawia włosy na karku
straszno i duszno jest w tym natłoku
czyżbym lewitował koncentracją myśli
zawieszony na sznurze wspomnień co to
nie stanie się a z pewnością się przyśni
i jestem sam i momentalnie w miejscu
wryty wielkimi oczami w pustkę patrzę
w kosmos patrzę i jest tak spokojnie
że kładę chuja na tę całą nirwanę
i znowu w czyściec uciekam nie goni
mimo to dalej zwinniej paradniej
ciało to nie nadąża za myśli
korowód próbuję zgubić ogon