Myślałem, że kiedy jest bardzo źle, wystarczy
zagryźć wargi, zamknąć oczy i przeczekać.
Przeczekałem.
Przez chwilę było chłodno, wtedy
przyszłaś. Pamiętam wyraźnie. Słowa nie miały tu
nic do rzeczy. Po prostu splataliśmy życia jak
wianki i zamykaliśmy je mocno, po to tylko,
żeby były nasze. A wianki nie więdły. Potem zobaczyłem
dwie łzy i tylko jedno odbicie.
Dziś budzę się w nocy z płaczem, ożywiam
spojrzenia i szukam naszych
łez, które wiernie czekają
w piersi na swoją szansę.
Z listów do Marka. Rollin' on the river.
Jacek
Jacek
Wiersz
·
24 maja 2010
Trafia, bardzo.
pozdrawiam.
treść nienagannie zadumała i prawie wzruszyła i tylko jedno jeszcze ale:
nie moja bajka z takowym przerzucaniem zdań: ja chciałbym aby to co przerzucone miało swój sens wmiejscu obecnego pobytu:)
ps. bez urazy bom ja prosty człek co tak poezję widzi a nie inaczej:)
nic do rzeczy. Po prostu splataliśmy życia jak
wianki i zamykaliśmy je mocno, po to tylko,
żeby były nasze. A wianki nie więdły. "
Ten fragment dla mnie najlepszy.
Trochę uwiera mnie końcówka...bo, jest " budzę się z płaczem"...a dalej...
" szukam naszych
łez, które wiernie czekają
w piersi na swoją szansę."
...to są te łzy przy przebudzeniu?...czy dopiero czekają na swoją szansę?
Ale mną się nie przejmuj, nie czepiam się, ale szczerze zawsze zauważam jak mi coś nie do końca brzmi...A może, czegoś nie zrozumiałam ....?
Serdecznie.................................