pół jest nocy dla kolan i zadzierania głowy
reszta w zygzakowatym poziomie dla odbudowy
zwłok po dniu przywleczonych w bezpieczne progi
gdzie trzy imiona święte wzywam na amen
zaraza narzekania na czasy ominęła mój dom
może dlatego zaglądają do nas znajomi pracoholicy
ciągnąc po schodach długie garbate cienie
przychodzą na moment lub dwa żeby nie zapomnieć
ale i nie pamiętać choć przez czas krótki o jutrze
stary samowar mruczy bezustannie przedłużając dzisiaj
moim wyprasowanym rano na kant a teraz już nadmiętym gościom
Miriam patrzy na nas bez mrugnięcia
wtrąca się bardziej o ile niż o tyle…
o ile się ją poprosi