Sen jesienny
Ściany jakoś tak bliskie, a przestrzeń ku światom,
Na wieszakach ponurość wietrzy własne ciała,
W niepamięć już odeszło wyuzdane lato,
A szkielety się kłócą o zbutwiały chałat.
Przodem jędze pobiegły i płaczki wszelakie,
Konar w sobie się skulił w spazmatycznym skręcie,
I nie było w tym geście żałoby nijakiej,
Wichura się zerwała. I deszcz. I nic więcej.
Pętla czernią znaczona nic już nie kołysze,
Każdy tnie po kawałku, jak relikwie losu,
Z zabobonów, półszeptów, dalekich zasłyszeń,
Rwą nadzieje umarłą w plątaninie głosów.
Puste drzewa, samotne, wyciągają ręce
Owijają je w sznury. Wciąż grubiej, wciąż więcej.
Sen jesienny
Jan Stanisław KICZOR
Jan Stanisław KICZOR
Wiersz
·
15 września 2010
Już tytułem nawiązujesz do Staffa i treścią do, moim zdaniem, wiersza mistrzowsko opisującego tę porę roku i udaje Ci się doskonalne oddać cały jej charakter. Tak jak żywię uwielbienie do "Deszczu jesiennego" tak Twój wiersz zapamiętuję i wkładam pomiędzy ulubione.
Pozdrawiam czytających.