Znam jeden rytm, jedno serca bicie,
według niego układam wers po wersie i liczę strofy.
Drzewa we mgle - dziwne zjawisko zimą.
Siódma rano,
idzie mężczyzna z wąsem, mężczyzna z brodą,
idzie kobieta z dzieckiem, kobieta z zakupami.
Tylko ja patrzę,
tonę w asfalcie po kostki.
Ledwie dosłyszalny pomruk ruchliwej ulicy,
- jeszcze coś nam zostało,
coś męczy duszę i mąci w głowach aż milknie.
Można w końcu porozmawiać o życiu,
o szaleństwie zakupów, siostrze zięcia, końcu świata.
Natchnionym tonem głosu kląć na wszystkie świętości,
że -jeszcze coś nam zostało.
Tylko ja patrzę,
tonę w asfalcie po pas.
Jeszcze coś mi zostało,
płytki, bolesny oddech i gasnące źrenice,
jeszcze głos mi się wyrywa i dławi ciszę.
Prowokuje piękną nieznajomą do spojrzenia,
chłód jej oczu tamuje życie.
Na końcu tej galaktyki ujrzałem siebie,
po szyję w asfalcie wciąż tonę.
Jednego serca trzeba mi na ziemi" ;) coś mnie strasznie muzycznie nachodzi dzisiaj przy komentowaniu. co tekst, to na youtube'a pędzę. i może ze względu na Czesława, a może rzeczywiście coś nie gra: jedno serca bicie - jedno czy jednego? jedno bicie, jednego serca. w pierwszym przypadku to trochę dziwne dla serca, żeby tak tylko raz uderzyło (biło), takie jedno bicie nie mogłoby podporządkować czegoś. tak mnie się wydaje, że chodziło o jeden rodzaj bicia serca, że dokładnie określonego serca, tak?
Bodajże Czechow mówił (Albo jakiś inny dramaturg), że dobrze skrojony tekst to taki, gdy na wbity na początku akcji gwóźdź, w akcie końcowym zostanie zawieszony obraz [dosłownie nie pamiętam, ale sens zachowany]. Twoje drzewa nie zostały wykorzystane. Jakbyś ich użył i zapomniał na co ci ten obraz, a ja tak sobie myślę, że zamglona natura w pośpiechu, mogłaby a) równie dobrze tonąć w asfalcie, b) powoli się rozmywać, c) czy po prostu zwrócić uwagę na problem.
To już któryś tekst twój, gdzie zwracam uwagę na pewną melodyjność. Szkoda, że przebija się tylko we fragmentach. Fajnie by taki płynny liryzm kontrastował z ulicą, wręcz pewien groteskowy efekt by stworzyło takie połączenie.
No i tak, Galaktyka McLuhana ;) ją też można by w końcu skonfrontować z drzewami, które uciekają za mgłę.
Dwa pierwsze wersy, to coś w rodzaju uwertury. Taki mały wstęp do impresji. Jedno serca bicie, jest jak najbardziej tutaj na miejscu.
Nie gdybaj Justyno, co by mogło być, a co powinno a najlepiej jeszcze co mogłoby i powinno. Gdybyś mi podsunęła pewne rozwiązania przed napisaniem wiersza, pewnie bym je zastosował, zwłaszcza tonące w asfalcie drzewa. Ale robienie takich uwag po fakcie, jest niesprawiedliwe. :/ Poza tym, impresja dotyczy bardziej ludzi, niż krajobrazu. Bardziej krajobrazu z ludzi, niż z natury. Taki już mam popaprany styl...
Nie martwię się o melodyjność, zrobię z niej kiedyś, świetny środek stylistyczny :P
Galaktyka McLuhuna? Chyba nie odrobiłem lekcji :/
Serdeczności
trudno podsuwać rozwiązania do czegoś, co nie istnieje. oczywiście, że chodzi o ludzi, dlatego w takim kontekście drzewa są zbędne, nie łączą się z całością. a jeśli jakiś element się nie klei to albo się go skleja, wątek rozwijając czy dopasowując, albo się zwyczajnie przenosi do innego tekstu. przeczytaj sobie na głos i się zastanów, czy drzewa nie są zbędnym zapychaczem, który jest tylko ślepą uliczką?
a melodyjność ćwicz, bo to przeważnie najlepsze fragmenty w twoich tekstach :> a trzeba iść w najlepszą stronę, prawda?
uniwersalne? w muzyce się udało - 4 akordy i masz hit: http://www.wykop.pl/link/350446/recepta-...