Literatura

Zaklęta w węża (wiersz)

Katerina Znad Przepaści

...
 

Sunęłam po lesie, jak zwykle uciekając.
Slalomem między drzewami, w krzakach się chowając.
Płuca ciężkim oddechem od ucieczki umęczone.
Ciało me klątwą diabelną od tak dawna obarczone.
Z podrapanych rąk rzęsiście czarna krew się toczy.
Posępną twarz moją raz po raz słona łza moczy.
Serce na samotności krzyżu płonie rozpostarte,
Rozum nie nadąża chwytać, co siłą mu wydarte.
A oto świątynia – wpół człowiek, wpół gad!
A wewnątrz serce, na którym smutnej miłości ślad.
Rzeka płynie w oddali – mój jedyny ratunek.
Nim wskoczę, nim zniknę, zostawię armii podarunek:
Oto czarny atrament na siedmiu złotych zwojach.
Moje imię – Meluzyna, a to historia moja…

 

...


PROLOG

Na początku należy wspomnieć, że rzecz cała
Na terenach średniowiecznej Szkocji miejsce swoje miała.
Tam oto na wzgórzu wielkie zamczysko stoi!
W nim króluje Elinas, co niczego się nie boi.
Presina – imię potężnej wróżki i jego żony,
Przed którą poddani do ziemi biją skłony.
Ona dla męża-króla jest niczym opoka,
Lecz przeszłości swej strzeże, jak strzeże się oka…
Dlatego właśnie Elinas musiał złożyć przyrzeczenie,
Które jednak złamał i uderzyło go wielkie zaskoczenie!
Jednak o tym za chwilę – najpierw treść przyrzeczenia:
„Przy porodach i w kąpieli masz zakaz mnie widzenia!”

 

Ucieczka

Pasierb Presiny wzniecił w ojcu ciekawości płomień,
Tym samym zabrał jej nadziei na szczęście promień.
Wróżka od męża uciekać pospiesznie musiała,
Bo od tej pory straszna klątwa nad nią wisiała.

Presina spokrewniona była z czarownicą Morganą,
Dlatego zabrała trzy córki swoje na wyspę Avalon.


Miejsce te stanowiło cudowne ukrycie,
Tam wiodły spokojne, acz samotne życie…
A kiedy nastał dla córek pełnoletności czas,
Postanowiły się wymknąć przez avaloński las.
„Na wścibskim ojcu czas zemstę wykonać!
A może w tej górze go żywcem pochować?!”

Jak pomyślały, tak też zrobiły
Tym samym wściekłość w Persinie wzbudziły…

 

Przekazanie Klątwy
Czarodziejka przeklęła swe piękne córki,
Najmłodszą uwięziła w ciele przepiórki,
Druga z kolei stała się smokiem,
Broniła skarbu ojca szponami i wzrokiem.
Najstarszą córkę dopadła klątwa straszliwa,
A co najgorsze do odczynienia wręcz niemożliwa.
„Ma córo najdroższa, wysłuchaj, to przekleństwo Twoje:
Każdej soboty obserwuj uważnie ciało swoje!
Od pasa w dół, przypomni Tobie obłudnego węża,
Dopóki nie znajdziesz dla siebie godnego męża!
Znajdź rycerza, co przysięgnie, że w sobotę Cię nie zobaczy,
A wtedy gniew matki przejdzie – ona Ci wybaczy…
Jednak jeśli śluby swoje, jak Elinas, zbruka,
Bądź pewna, że nieszczęście na nowo Cię odszuka!”

I po tych słowach grom jasny spadł z nieba,
Matka zniknęła – zostały drzewa.

 

...

 

W sobotnim mroku, stoi dziwna kreatura.
Piękna kobieta - wróżka skrzydlata, która
Od połowy jak wąż barwy: akwamaryna.
Jej imię przeklęte, to Meluzyna…


Nieszczęsne Polowanie

Tętent kopyt brutalnie ciszę lasu zagłusza.
Na koniu siedzi z Lusignan niespokojna dusza.
Wprost z polowania zamyślony młodzian wraca.
„Co ze mną teraz będzie?!”- okrzyk ku niebu zwraca.
„Co jam uczynił? Przeze mnie Poitiers straciło dzielnego męża!”
Stanął. Rozejrzał się. Wrażenie miał, jak gdyby usłyszał syk węża.
„ Nie lękaj się dzielny rycerzu! Udzielę Ci pomocy!
Wymażę winę Twoją, przy użyciu mojej mocy!”

Mężczyzna milczał, otaczając wzrokiem piękną dziewczynę,
Jak potem się okazało – tajemniczą wróżkę Meluzynę.
„O, piękna Meluzyno, w jaki sposób wdzięczność mam Ci okazać?”
Wróżka uśmiechnęła się przebiegle i kazała mu powtarzać:

„Ja, dzielny rycerz - Rajmund z Lusignan,
Tobie, Meluzyno, przysięgę swoją dam,
Iż mężem będę wzorowym, który da Ci dziesięcioro dzieci
I nigdy w sobotę Twoich komnat nie odwiedzi…”

 

Krzywdząca Ciekawość

I tak oto wiedli przez wiele lat swoje życie spokojne.
Rajmund był dobrym władcą, zażegnał każdą wojnę.
I jak przyrzekał, tak dał wróżce potomków dziesięcioro,
Mimo, że ułomnych fizycznie było z nich kilkoro.
Mimo wszystko para królewska szczęśliwa była,
Dopóki ciekawość nad Rajmundem nie zwyciężyła.

 

Pewnej soboty przedziurawił mieczem drzwi do komnaty,
Ujrzał na mokrej podłodze porozrzucane szmaty,
Uniósł wzrok i aż dech mu w piersiach zaparło.
W pierwszej chwili pomyślał, że to węgorze mają w wannie tarło.
Ale zaraz zrozumiał, że to jego piękna żona,
A te błękitne węgorze, to część jej ogona.
Czyn ukochanego znów nieszczęście na nią sprowadził.
Serce jej pękało, że przysięgę swoją zdradził.
Pożegnała go spojrzeniem i z okna skoczyła,
Po chwili spadania, wysoko w powietrze się wzbiła...

 

 

EPILOG
Od tamtej pory jedynie jej własne dzieci
Mogły widzieć jej piękne ciało, gdy w słońcu świeci.
Pozbawione skrzydeł i wężowego ogona,
Tylko przed nimi mogła stanąć prawdziwa ona.
Oprócz dzieci, nikt inny nie tęsknił do Meluzyny,
Bo każdy widział w niej potwora, zamiast dziewczyny.
Objawiała się tylko w mrocznej godzinie,
Aż z czasem zaginął ślad po smutnej Meluzynie…

 

...


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
olivia 1 marca 2011, 13:50
Ożeż!
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 1 marca 2011, 15:14
Co za piękna ballada! Czasem tylko rym mierził nieudany, ale historia! Na dodatek utrzymane wszystkie wymogi romantycznych ballad - widać, że laik nie pisał. Jestem pod wrażeniem, nigdy nie sądziłem, że ktoś wróci do tak klasycznych wzorców.

P.S. Wrzucaj wiersze jako "wiersz", a nie "wiersz klasyka" - te ostatnie są przeznaczone dla wierszy znanych osób, których prawa autorskie wygasły 70 lat po ich śmierci, zgodnie z prawem RP.
Katerina Znad Przepaści
Katerina Znad Przepaści 1 marca 2011, 21:43
Dziękuję za komentarze i cieszę się, że komuś się to spodobało.
Napisałam to jakiś czas temu, czytając legendę o Meluzynie i postanowiłam tutaj wstawić, szkoda żeby się marnowało w wirtualnej szufladzie! ;)

Miałam w planach opisać w ten sposób jakieś inne legendy, ale aktualnie skupiam się nad pisaniem książki.
Chociaż myślę, że w najbliższym czasie podejmę próbę kolejnej balladki! :)
olivia 1 marca 2011, 21:52
Fragmenty prozy również chętnie przyjmiemy.
I nowe ballady też. :)
Jacek
Jacek 7 marca 2011, 15:32
Zatem. Niezmiernie się cieszę, że tak zapomniane gatunki są jeszcze wykorzystywane. Rzeczywiście, wzorzec gatunkowy wykorzystałaś bardzo sprawnie, stąd też w kwestii fabularnej wszystko jest w najlepszym porządku. Naprawdę miło się to czyta, bo wersy pełne są czaru i pasji, która aż wylewa się z autora.

Widzisz, wzięłaś sobie na warsztat niebywale trudną formę i, jeśli mam być absolutnie szczery, nie do końca udźwignęłaś jej ciężar. Mówię tu wyłącznie o kwestiach językowych. Sama pewnie wiesz, że rytm kuleje tu wielokrotnie. Początkowo myślałem, że będziesz bawić się rozpadowym, ale niestety. Podobnie sprawa ma się z rymami - musisz uważać na ich banalność. Pamiętaj, że w rymie tożsamość brzmieniowa wcale nie stanowi istoty rzeczy. Z rytmu i rymu wzięła się kolejna rzecz...szyk. Składnia tekstu pokazuje, że nie do końca opanowałaś formę. Widoczne są momenty, w których to nie Ty rządzisz szykiem, ale on Tobą. Są to te miejsca, gdzie chcesz na siłę utrzymać zgodność, czy to rytmiczną, czy brzmieniową. Nie może tak być. Postaraj się wziąć te uwagi na serio i pamiętaj o nich przy kolejnych próbach. Liczę na następne teksty "tego typu", bo to naprawdę miło, kiedy ktoś wraca do korzeni. Pisz zatem. Ja na razie na "nie".
ew
ew 8 marca 2011, 18:42
no, kurcze, ja też na nie. Fabuła ciekawa i poprowadzona z rozpędem, ale dopracowanie kiepskie. Rymowanie czasowników bardzo mnie zraziło, źle się to czyta. Poza tym tekst jest nieróny rytmicznie, aż podskakuję przy czytaniu. Zupełny brak płynności, Katerino. Przemyśl to, bardzo proszę.
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 8 marca 2011, 23:08
Proszę o wybaczenie, że wpadam tak między wódkę a zakąskę, lecz na główną stronę są dopuszczane znacznie gorsze teksty znacznie gorszych autorów - i mam nadzieję, że wiemy wszyscy o co chodzi. Albo komuś stępił się smak, albo wchodzą do gry inne czynniki, których jeszcze nie rozumiem.
Jacek
Jacek 13 marca 2011, 22:35
Nie, Lemur. Tu jest widoczny potencjał, a głupio kalać takim tekstem autorkę skoro obiecała pisać w podobnym klimacie. Za dużo tu oczywistych niedociągnięć. Nie może być tak, że na pierwszą stronę trafia wiersz tak jawnie okaleczony.
przysłano: 1 marca 2011 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca