Literatura

z dziennika/kartka wierszotwórcza, 27.03.2011 (wiersz)

Jakub Antolak

27.03.2011

 

ona:

 

zawsze było zimowo sprowadziliśmy
się słuchając adele (to było
niedawno – premiera
dwa lata temu) wolno kojarzyliśmy
fakty z życia naszych rodzin
i nie umieliśmy pisać tak dobrze
jak dzisiaj (obawa upadku
powoduje swoje) pierwszy obiad –
ryż rozgotował się po pięciu minutach
nastawiłeś za duży ogień zawsze lubiłeś
siedzieć w kuchni i patrzeć jak z drzew
lecą liście kasztany lub kłęby jemioły

 

wspólne płakanie pod zieloną kulką w szarym
przedpokoju

 

 

*

 

szarawy przesmyk między zaśnieżonymi
drzewami pień brzozy i pień buku jak brama
do lasu w niej mały szarak skubiący
marchewkę twardszą niż słowo honoru
przed wybuchem wojny że wrócimy wygramy
i wszystko będzie dobrze w wysokich
przedpokojach z pobielaną ścianą
gdańską szafą przezierającą przez
szkło w światłach wieczoru przy lampach
i srebrach mały szarak skubiący
warzywo lub owoc (ach te klasyfikacje)
co oznaczał zastanawiałem się stojąc
na nogach nieco miękkich lecz zaskakująco
stabilnych (boże
drogi gdybym tak samo pisał
mając słabe ręce) ucieka mi

 

znaczenie słów powiedzianych za szybko


*

 

widzialne
ma coraz krótsze granice

 

i wbrew pozorom łatwiej się odnaleźć
w zapiętej na ostatni guzik nieskończoności

 

składnia odgrywa teatrzyk pod okiem komedii
zwanej bogiem lub bożkiem rzadziej milczkiem

 

schowanym za parawanem (więcej taktu
mają portierzy w teatrach) lecz może

 

zostawmy teatr i zagłębmy się
– jak gdzieś już pisałem – w wodospad

 

wielokropków w szaleństwo dystychów

lubimy formę za jej bezpośredniość

 

nic bardziej mylnego
 


dobry 4 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 30 maja 2011, 22:46
(ach te klasyfikacje) - dziwi mię to uniesienie. ;) Brzmi nie jak wtrącenie, a wytrącenie.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 30 maja 2011, 23:27
Jedna z oryginalniejszych rzeczy, jakie tu ostatnio czytałam.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 31 maja 2011, 09:55
Ja również czuję się uszczęśliwiona tym tekstem. Nie jest łatwo pisać długie wiersze i uniknąć nadsłowia, a mam wrażenie, że tobie się udało. Parenteza wskazana przez Marcina rzeczywiście mogłaby zniknąć, bo brzmi bardziej w stylu: ach fiołki, motylki tralala, a przez to zawiesza budowany nastrój. To oczywiści drobnostka na tle całości.
Jakub Antolak
Jakub Antolak 31 maja 2011, 17:26
kurczę, macie rację. to "ach" miało być w założeniu trochę ironiczne, ale zdaję sobie sprawę, że ta ironia może być niewyczuwalna (a wyczuwalna tylko dla mnie... co w rezultacie jest bez sensu). :)
przysłano: 30 maja 2011 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca