Ikar XXI

Evit-ka

 przyczajony czekał na nią
przed domem
na deszczu
przez kwartał

 

godzinami przesiadywał
w knajpie
za rogiem
nad kawą jedynie

 

latami czytywał
te same gazety
w kolejce do tego samego fryzjera
Pana Fredka

 

poglądy zmienił
tylko przez roztargnienie
ale na krótko
a i to nie do końca

 

nie pił i nie palił
no chyba że cygaro
przy święcie
na ogół rodzinnym

 

raz upodobał sobie dach
wieżowca w centrum
doskonały pas startowy
bez (z)wątpienia

 

głową w dół zdążył odlecieć
na lustrzanym odbiciu ptasich
anielskich lub samolotowych skrzydeł
zdecydował wreszcie - teraz
 

Evit-ka
Evit-ka
Wiersz · 25 listopada 2011
anonim