przyczajony czekał na nią
przed domem
na deszczu
przez kwartał
godzinami przesiadywał
w knajpie
za rogiem
nad kawą jedynie
latami czytywał
te same gazety
w kolejce do tego samego fryzjera
Pana Fredka
poglądy zmienił
tylko przez roztargnienie
ale na krótko
a i to nie do końca
nie pił i nie palił
no chyba że cygaro
przy święcie
na ogół rodzinnym
raz upodobał sobie dach
wieżowca w centrum
doskonały pas startowy
bez (z)wątpienia
głową w dół zdążył odlecieć
na lustrzanym odbiciu ptasich
anielskich lub samolotowych skrzydeł
zdecydował wreszcie - teraz