jesteś mi potrzebny, mężczyzno
nazywa się to, że do kochania
i niby takie proste
życie można wieść potem
potrzebny mi twój język i ucho
do pieszczenia słowami dotykiem
wsłuchiwania się w nastroje
głód do nakarmienia
mojej ewiej duszy brakuje
garów i zlewozmywaka
myślę o twoich oczach
mężczyzno
kiedyś w nie weszłam, pamiętam
a tak często człowiek chce wyjść z siebie...
do marzenia o czymś nowym
potrzebuję twojego
stempla
czy mógłbyś mnie kochać, mężczyzno
nie fragmentując
na dobre i złe
może masz ochotę na gorącą czekoladę
przed kominkiem?
nie mam kominka, ale
w kuchennej szafce trzymam taką
dobrą wedlowską
już jakiś czas
nie, mężczyzno, nie znam
daty ważności
sorry, Kobiecym;-) Nasuwa mi się tu puenta Chmielewskiej, która w swym "poradniku" pod tytułem (a jakżeby innym!) " Jak wytrzymać ze współczesną kobietą" wyliczyła kilkanaście rodzajów "damskich", by w ostatnim spuentować w następujący sposób: Kobieta Prawdziwa- zawierza w sobie wszystkie w/w punkty (cytuję z pamięci... powiedzmy w "duchu").
Oki, przymrużam oko, biorę powagę i ... naprawdę trza być "sliJepym", coby nie wyczuć pewnego "nununu ", czyli grożenia palcem. A że podane w tonacji lekko-czuło-uśmiechniętej... to i ... ups...
PODOBA MI SIĘ... TO, OJ PODOBA... POZDRAWIAM... PSYT... IDĘ SPAĆ... BOM Z PRACY WRÓCIŁ...
I dobrze, że podzieliłaś wiersz kursywą, inaczej wydawałby się przegadany, a tak dzielisz pożądanie na dwie sfery. Ta druga zdecydowanie bardziej do mnie trafia. (no bo wedlowska:P)