oddycham pościelą stuleci
to zawsze przypomina mi zapach
tej kawy zasnutej gdzieś niedaleko w przestrzeni
przenikliwy ruch tkanek i ziaren
odbywa wędrówkę starych wspomnień
zasadza pod domem nowe modrzewie
drzemiąc niezdarnie jak do pospolitej pieśni
w tych miejscach gdzie jest za duże nasłonecznienie
witam się swoją poranną rosą
zamiatając pytania tak jak to robię
gdy z Nietzschego nie zdaję sobie sprawy
zakładam że już tak po prostu musi być
bo przelatywanie nad słońcem grozi posuchą pamięci
Ten zapach jak ciastko Prousta przenosi nas gdzie indziej, wędrujemy wspomnieniami, ale... gubię się w tym obrazie, gdy wchodzi "drzemiąc...". Bo jeśli to wszystko w drzemaniu się odbywa, to trzeba być wcześniej zaznaczyć, aczkolwiek sam tytuł wystarcza. Wprowadzając w tym miejscu drzemanie, drzemkę wprowadza się do wspomnienia - ktoś tam sadził modrzewie, drzemiąc.
."witam się swoją poranną rosą" - to wita się z poranną rosą czy jak to?