Nie znałem go i nie żałuję. Dlatego pieśni o przyjacielu nie będzie.
Gdyby ktoś zaoferował mu dzielenie pokoju (czyt. sharing) ze mną,
na pewno by refuse (czytaj jak chcesz). Koniec trzeciego wersu.
Strzelał dobrze i dostał nagrodę. Błyszczącą jak psu - powiedzmy - ślepia.
Zasłużył. Uwaga famfary. Nie przeciągajmy struny bo zboczymy z torów,
a porozrzucane po lesie ciała wystartują nową żalobę narodową.
Kochały się w nim kobiety i mężczyźni. Dealerzy samochodów osobowych
z Massachussets popłynęli wpław stylem motylkowym do Australii by zdobyć
jego autograf. Wydarzenie datowane na drugą rocznicę śmierci. Over.
Podobał się mojej matce. Po każdym łyku Jamesona, mówiła: jest słodki,
jak murzynek. W osiemnaste urodziny wytatułowałem sobie na plecach
sernik. Polne lilie na obu bicepsach były jej pomysłem. Niech ją szlag.
No przecież wiesz!
W sumie trochę specyficzne powiązanie marmolady i westernu, ale ja wybitnie westernów nie lubię, więc tego nie widziałam. Trochę mi nawet teraz szkoda, bo nie wiem, czy mnie coś w tym tekście mija, czy nie. W każdym razie jak przykryję sobie ręką tytuł, to płynę sobie własną ścieżką i tez jest dobrze :P
Tutaj wszakże mamy do czynienia z musztardą po obiedzie. :)
Co do Dżemu, to nie wiem czy pomnik RR za moim blokiem jest ci znajomy. Kapelusz, który nosił był iście filmowy. Po raz ostatni zresztą, widziałem jegomościa w wypożyczalni kaset wideo. Swego czasu był to niezły interes. Chyba stąd się wzięły owe powiązania.
Co do tekstu, wydaje mi się, że zrobiło się trochę przejrzyściej od czasu, gdy go tu wrzuciłeś - chyba że to ze względu na pomnażającą się ilość odczytań. Znowu przeważyły walory humorystyczne, to dobrze, ludziom trzeba czasem takim przyjemności. Co innego ostatnia strofoida, gdzie przez uśmiech przeciska się coś smutnego.