puls (wiersz)
ariel wiertelak
nigdy nie oceniałem ciszy
wspomnienia i klucz
wpleciony w cień jarzębiny
współgrały
przechodząc obok
coraz celniej rzucali oszczepy
olimpijczycy spojrzeń
ich stopy pokrewne kamieniom
garść krwi
krwawe poliki
wieczorem smakował lepiej
intensywniej
odziałując na zmysły
przynosił w kieszeniach tajemnicę
księżyc blady
poplamiony nocą
wiem
światło się nie zmieni
choć jego formy ubiorą inne kształty
owad usłyszy puls żarówki
dobry
4 głosy
przysłano:
24 listopada 2012
(historia)
przysłał
Ari –
24 listopada 2012, 13:55
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
"przechodząc obok
coraz celniej rzucali" - kto rzucał?
Ciekawsze fragmenty:
"nigdy nie oceniałem ciszy
wspomnienia i klucz
wpleciony w cień jarzębiny"
"ich stopy pokrewne kamieniom
garść krwi"
"księżyc blady
poplamiony nocą
wiem
światło się nie zmieni
choć jego formy ubiorą inne kształty"
Ten owad na końcu też całkiem w porządku, ale podobnie do olimpijczyków nie jest zakorzeniony w tekście, a dobrze jest, kiedy motywy w pewien sposób same wypływają z tekstu, a nie wiszą jak doczepione ot tak.
kto rzucał? odp w kolejnym wersie ;p
'Wchodzisz nimi już na inny obszar'
taki właśnie jest cel, ze względu na rozbieżność tematu...
w ten sposób nawet ćma szybuje do światła zamiast błądzić w ciemności...
dziękuję za wgląd i pozdrawiam ;p