Literatura

nadal rozłażę się mała barokiem i tyle (...) (wiersz)

Arkadiusz R. Skowron

 

nadal rozłażę się mała barokiem i tyle i sam to widzę i słyszę potrzebą gniota bo to lepsze niż strach

 

 

1.

 

humanitarny kat choćby taki jak pierrepoint ten ostatni

ze sprawnych i ludzkich albo jedyny któremu zależało

na jak najszybszym wykonaniu i dokonaniu pętli

na szyi miał podobno talent muzyczny można rzec

 

 że śpiewająco wygrywał ulgę na kręgach  zbrodniarza

ponoć prawie bez bólu by błyskawiczny spadek tonacji

 i palpitacja epileptycznego rytmu sama sama  z siebie

wyciszała ulgą i wbijała tuż nad ziemię grawitaktem

 

w skazanego albo najbardziej przewidywalnym

ze skojarzeń  ciągnąc wątek z powyżej przeciągała

w niż między niebem i ziemią właściwie pomiędzy

 

na chwilę wygrywając

środek u wagi

 

2.

 

widownię usadzała dla widoku i świadectwa melodyjności

jednostajnie szeleszcząc po wstępnym stuku  aż do ustania 

 wahadła kołysanki na sznurze jak to jest nie wiem nie wiem

 nigdy nie wisiałem tak chociaż gdyby przesadną pętlą nawiązać 

 

 do trzepaka  albo drążka w wojsku gdzie należało wyskoczyć podciągnąć się

 dla haustu z braku podłoża dla pleców w  niebo wymykiem w sufit to 

 w okolicach między łopatkami  odczuwać dało się  jedność z chrystusem

 

tylko bezmyślnie  bez znaczenia cierpiąc wiadomo wysiłek ponad

 granicami możliwości prowokuje do porównań ponad miarę

 

a pierrepoint

 angielską flegmą

 

3.

 

wyliczał wyobliczał sznur i pętlę adekwatną do wzrostu przyszłego

wisielca a trzepak i drążek to nie krzyż tylko różne formy młodzieńczego

wysilania wewnątrz czworoboku niech tam że ku niebu  by zaburzyć

przyciąganie  ot przeciąganie przez  nieznane zapętlenie  mam w głowie

 

chłodne ślady twoich palców

 

gdy mi zarzucałaś

ręce na szyję kto by pomyślał

że dotąd zaciskając i luzując 

krawat będę miał w głowie pamięć

 

4.

 

oczy zamykać nadal mi się udaje  i rozpoznaję  różnice dotyków

co  rzeźwią jednak  nadal po latach tu nic nie pozostaje  tylko banalne

podsumowanie że nadal nadal nadal żadna nie ma takiego  chłodu

na opuszkach jak ty nic prostszego nie mam w głowie między liną

 

i poczuciem linii palca dłoni w ustach nadal papieros standardowy

w oddaleniu miazgę  jak echo od słyszących mój monolog że było już

było już mówili pisali śpiewali i na murach wiem bełkot tak nadal bełkot

jak beknięcie po bełcie siarczanym oddechem i cokolwiek wiem

 

i sam wyciągnę z kieszeni dziurawych dla puenty będzie tylko

niepotrzebnym niebotrzebnym nie-bo-tak-tem nadal wstępem

występem występkiem przedłużaniem bo jakby nie było

 

puentelką

 

5.

 

dyndam

 

nadal zamknięty nadużyciem nadal w prostokącie

i w puencie wysilonej  jak oddech u kresu mówią

 należy być klarownym i nie wysilać się myślami

mówią i milczą a mnie boli świadomość że krawat

 

od ciebie z londynu trzymam

w lodówce dla ochłody

i niech mi zarzucą

 

że rzadko noszę i  się zanoszę i że

dopowiadam i nie daję miejsca  jest

moje jak trzeci krąg szyi

 

albo zapiekłe nieeleganckie zapotrzebowanie na kalkę

choćby i kaleką  dniję dniję nocuję się i wyglądam jutrem

wytrzępię dywan bordo z tadż mahal a potem spróbuję być

 

przekątną

 

nie wiem po co może dla wyprostu albo aby

w końcu skończyć aby nadal mieli się z czego

natrząsać i czego czepiać wyliczając wszystkie

prawie moje wykuśtykane grzechy 

 

poetyckie choć przecież akurat

akurat tutaj

 

6.

 

wiersza nie ma nadal

a jedynie ugniatanie

uciskanie gardła

 

skrawkami brudnopisów

nie patrz  i nie płacz

bądż  we mnie wreszcie

 

 cicho

 


fatalny 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 14 kwietnia 2013 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca