żyję tylko
by pamiętać
jak smakują usta
nieskażone herbicydem
pod patyną śnię o miłości
popełnionej zaczynem słów
brakujacych w nie nadążam
o czasie przemijania
na jawie oto
ona nie chcąc zapomnieć
poszukuje w słodyczy koszteli
rozkładu nikotyny w organizmie
późno jesiennego krzewu
gdzie róże gdzie są róże
wróżące niesposób
nie kochać nie ranić
osypywać solą
przyżegać
w chwilach ulgi
do siebie na całego
i miłowac się
miłować
czasy są na tyle chujowe
że szkoda ciepłoty pierdolić się
z każdym napotkanym problemem
chodźmy na spacer
może do kawiarni
mają dobre serwetki
i kilka magicznych słów
wsunę do kieszeni płaszcza
przeczytasz gdy zawieje nam drogę
lub jakaś inna kurwa zajrzy nam w oczy