Kochany, nie chcę od ciebie za wiele
ot, byś mnie kochał – to tylko tyle!
Byś ponad mnie nikogo nigdy
no, chyba nie chcesz mojej krzywdy?!
I tylko o mnie i do mnie zawsze
I każdy wieczór we wspólnym mamrze
na ochach, achach albo rozmowach...
o czym? Kochany! Ty wątpisz!? Na Boga!
Zaraz zemdleję! Serce mi stanie!
Dobrze, ale więcej tak nie rób, skarbie.
I kwiaty jeszcze, moje kochanie!
I jeszcze, wiesz... żebyś był w stanie
całą noc ze mną przebarłożyć.
Ależ do czynszu ja się dołożę!
W przyszłym miesiącu, teraz nie mogę.
Ty znowu wątpisz?! Kochanie, co jest?
Ach, już w porządku? Daruj mi trwogę.
No więc za miesiąc, ale ty już
daj mi rząd wszystkich swoich dusz
najmniejszą myśl pozwól, najdroższy
oblekę w nić pajęczej miłości
nigdzie ci lepiej nigdy nie będzie
po cóż masz myśleć? Po co być, wszakże
jam cię już zjadła, słodki aniele.
Teraz nić na innego ścielę.
Dlaczego? Proszę cię! Nie słuchałeś?
Ty przecież wcale mnie nie kochałeś!
Tak mało chciałam, a ty nie dałeś!
Tyle, com sama ci wyszarpała
dawno już zjadłam. Teraz – zgłodniałam.
Daruj mi zatem swoje morały.
Jestem zajęta. Szukam mężczyzny.
Wiele nie mam w zwyczaju żądać -
Ot, musi mnie on po prostu kochać.