strzepuję z siebie
wieżowce ulice mosty
niech porwą je skrzydła
wrastających we mgłę dni
przecież
odejścia są częścią drogi
szarym puchem na niebie
co wędrówką odkrywa słońce
strzepuję z siebie
wieżowce ulice mosty
niech porwą je skrzydła
wrastających we mgłę dni
przecież
odejścia są częścią drogi
szarym puchem na niebie
co wędrówką odkrywa słońce