po ulicy w Krakowie (wiersz)
Jaro
wyciskam z życia chwile najmilsze
idę ulicą oddycham swobodnie
tydzień zajęty idę napięty
obcisłe spodnie mijam dziewczyny
radosne ich miny po egzaminie
w pubie koledzy
degustacja do rana świeże niepasteryzowane lane
zostałbym jeszcze przy korycie
w kieszeni pomięty banknot starczy na taryfę
wychodzę z siebie nie poznaję ulicy
neony przygasły przyciemniony blask latarni
sterczą na rogu nie dziewice
coś do mnie szepczą
nie ma siły odpowiedzieć
wsiadam w tramwaj czerwony jak cegła
jak legitymacja z Leninem
kanar podchodzi ja skasowany
wysiadam na przystanku bez dna
dalej ulica mnie pcha w objęcia żony
przysłano:
18 lutego 2015
(historia)
przysłał
Yaro –
18 lutego 2015, 18:55
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się