samotność

Yaro

niegdyś nie wiedziałem  że
cisza boli zaciśnięte usta  
słowa na uwięzi  
  przecież tyle do powiedzenia 
  
łokciami mierzę przestrzeń  
między oknem a starym fotelem 
  
na szybie łez rzeka  
niebo też samo sobie  
czasem zagrzmi 
rozświetli mrok błyskawicą 
  
na wargach od alkoholu opuchniętych 
cieszę się chwilą w amoku przez ułamki wyrwane siła 
często łzy goszczę po policzku  
  
czasem przyjdzie komornik mnie odwiedzić 
zabiera wszystko co mu pod rękę 
innym listonosz z wiadomością niekoniecznie ważną  
  
nade mną myśli jak plac na łysinie jasny 
z pustego nawet żydowski król nie naleje

 

w moim domu są samotne piaszczyste brzegi

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 19 lutego 2015
anonim