Ślad się znów urwał.
Spacerowałem po śniegu
ciągnąc krok za krokiem
po odciskach stóp zmarzniętych ptaków.
Ta zimna mnie koi
jestem jej pustelnikiem
ona – mą spowiedniczką.
Lecz.
Widzę słońce.
Rozpływa się wszystko.
Ślad się znów urwał.
Spacerowałem po śniegu
ciągnąc krok za krokiem
po odciskach stóp zmarzniętych ptaków.
Ta zimna mnie koi
jestem jej pustelnikiem
ona – mą spowiedniczką.
Lecz.
Widzę słońce.
Rozpływa się wszystko.